Zaczęło się jak zawsze, czyli od ustalenia komu pieniądze zabrać, aby je dać eminencji Dziwiszowi na 31. ŚDM./ Fot Google
Zaczęło się jak zawsze, czyli od ustalenia komu pieniądze zabrać, aby je dać eminencji Dziwiszowi na 31. ŚDM./ Fot Google
el.Zorro el.Zorro
1043
BLOG

Niech żyje w Polsce Kościół! (Ale na swój rachunek)!

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 76

 

Ileż dobra można w Polsce wyłudzić,

TYLKO obiecując pośrednictwo w zbawieniu?

 

Polaków nawiedzają różne plagi, a jak prawie Matka Natura nie spuści na Polaków: powodzi, suszy, mrozów lub upałów, albo klęski urodzaju,

to zawsze można liczyć na funkcjonariuszy Kościoła rzymskiego, którzy jakąś plagę durnym Polakom wymyślą, aby im się zbyt spokojnie nie żyło!

Jest taka zagadka z gatunku co to takiego:

Co to jest; tamuje ruch na drogach, śpi po stodołach, wypróżnia się w przydrożnych krzakach i sika w każdej otwartej bramie w Częstochowie?

To piesza pielgrzymka do Częstochowy, prawdziwe utrapienie w pierwszej połowie sierpnia dla tych co mieszkają w samej Częstochowie i okolicach,

kiedy to lokalne drogi są sparaliżowane przez hordy pielgrzymów bardziej niż przejazd przez czynne bramki na autostradzie A-1 w okresie zmiany letnich turnusów, a każda kępka przydrożnych krzaków pokryta jest odchodami gęściej niż wiosną łąka polnym kwieciem, zaś w każdej niezamkniętej sieni w mieście capi szczynami, jakie oddają maryjobojni pątnicy, co by nie siać zgorszenia sikaniem w miejscach publicznych.

Ale sierpniowa Polaków sacro turystyka to pryszcz przy wulkanie, w obliczu gehenny, jaka od około 20 lipca spada na praktycznie cała południową Polskę, od Bielska-Białej po Przemyśl!

Chcesz sobie zafundować wakacyjną atrakcję, licz się z tym, że plany legną w gruzach, dokładnie z powodu sacrospędu o nazwie ŚDM.

Zorra, na przykład naszła, jak się okazało niezdrowa, oskoma na zwiedzanie zamku w Łańcucie, no bo prawie miał sprawy zawodowe w Przemyślu, żona miała urlop, a media zachwalały to, jak fajnie się odchamić w zaciszu dawnej rezydencji Lubomirskich, a potem Potockich, jednej z tych nielicznych w Polsce, której nie dopadły zbyt mocno wojenne zniszczenia. Miejsce gdzie można podziwiać kunszt dawnych mistrzów tak zwanej sztuki użytkowej, na przykład oryginalne mozaiki na podłogach, które dobitnie pokazują wyższość podłóg drewnianych wszelkiego autoramentu panelami drewnopodobnymi.

Jakby nie dywagować, Łańcut dzieli od Krakowa dystans około 200 kilometrów, więc wydawałoby się na tyle bezpieczny, aby chronić przed inwazją pielgrzymkowych watach.

Ale próżne nadzieje!

Zorro do Łańcuta dotarł około 15;00 21 lipca Anno Domini 2016 i po 3 kwadransach błądzenia po zamkowym parku, jako, że tabliczki informacyjne są nieczytelne, sprawiając wrażenie jakby pochodziły jeszcze z czasów ordynacji Lubomirskich, pocałował zatrzaśniętą bramę przed kasami. Ale to temat na osobną publikację.

Grunt, że nie zostawił w samochodzie małej lornetki, przydatnej w pracy, więc za jej pomocą przeczytał na odległych drzwiach, iż kasy są czynne jedynie od 8;00 do 15;00, więc krócej niż za komuny, ale jak się ma tylu sponsorów, to po cholerę Dyrekcji Muzeum jacyś tam zwiedzający? Nieprawdaż? Zwłaszcza, że po wdrożeniu programu 500+ mało komu w Polsce, za dominujące minimalne stawki opłaca się pracować.

Zatem nazajutrz, około 9;00 stawiono się na audiencyi przed kasą, gdzie upierdliwcy dowiadywali się, iż turyści mogą spierd … (WRÓĆ!!!) opuścić obiekt w zorganizowanym pośpiechu, bo 21 i 22 lipca muzeum jest TYLKO do dyspozycji uczestników ŚDM,

mimo że takowych było raptem tylu ilu mieszczą trzy autokary, zaparkowane na parkingu, zaś w cieniu parkowych drzew skutecznie dekowało się kilkunastu policmajstrów, którzy mieli ochraniać pątników przed terrorystami z religijnej konkurencji.

Dobrze, że jakiś postawny i mocno wnerwiony jegomość, udawszy się do dyrekcji, powiedział kilka dosadnie wyartykułowanych zdań na temat odstawianej, marnej szopki, więc dyrekcja zmiękła i we łaskawości wielgachnej, zezwoliła na wejście tym, co jeszcze u kas pozostali.

Ale to dopiero preludium klęsk jakie niechybnie spadną na mieszkańców Krakowa i Wadowic z okazji bezkrytycznej realizacji zachcianki eminencji Dziwisza, który jakoś musi odreagować odstawkę od zaszczytów przynależnych kiedyś byłemu papieskiemu zausznikowi!

W Watykanie odetchnięto z wielką ulgą, kiedy wraz ze śmiercią pontifexa Jana Pawła II skończył się okres szarogęszenia się i wręcz samowoli don Stanislavusa, jak, aluzyjnie do mafijnych obyczajów, nazywano osobistego sekretarza papieża z Krakowa, winnego, między innymi, wstydu związanego z seksualnymi wyczynami kilku arcybiskupów, gdyż, na przykład, w przypadku kazusu abpa Petza, DOPIERO osobista interwencja u osoby papieża uczyniona przez panią Politkowską, położyła kres domu rozpusty, jaki prosperował w pałacu arcybiskupim za panowania abpa Petza w Poznaniu. A przynajmniej dwie wcześniejsze petycje na temat prowadzenia się abpa Petza trafiły do rąk sekretarza Dziwisza! Podobnie jak opisy dokonań na polu wolnego seksu założyciela Legionu Chrystusa, o. Maciela, też sprawnie „zamiecione pod świętobliwy dywan” za pontyfikatu Jana Pawła II i ujawnione dopiero przez jego następcę, czy słabość do chłopięcych pośladków u nuncjusza Wesołowskiego, któremu sakry udzielił podobnie jak abpowi Petzowi, osobiście pontifex Jan Paweł II.

Jakby tego nie ukrywać, 31. Światowe Dni Młodzieży, odchodzący niebawem na emeryturę arcybiskup Stanisław kardynał Dziwisz, potraktował jako okazję do zamanifestowania swojej władzy w Polsce, w nadziei, że jak nie za obecnego, to za przyszłego pontifeksa zostanie przywrócony do pierwszych szeregów kolegium kardynalskiego, z ostatnich miejsc, gdzie się obecnie znalazł, za tak zwany całokształt działań.

Musiało być bogato, z wręcz bizantyjskim przepychem, aby w Watykanie uznano, że z hedonistami kierującymi polskim Kościołem rzymskim trzeba się liczyć, bo inaczej skończy się hojne sponsorowanie armii księży i misjonarzy, utrzymywanych poprzez do cna skompromitowany aferami z wyłudzaniem majątku Polaków Fundusz Kościelny, przez polskiego podatnika!

Musiało być bogato, to i jest bogato, a z kaprysami po papieskiego spadu nikt nie ośmielił się dyskutować, zwłaszcza że kasę teraz trzyma kościelnobojna i rydzykobojna ferajna z nadania Jarosława Kaczyńskiego i jego Macierewicza.

Zatem co się uwidziało eminencji Dziwiszowi, to eminencja Dziwisz otrzymał, nie ważne ile by to kosztować miało i basta!

Wróćmy jednak do teraźniejszości.

Jak doniesiono dziś Zorru, Kraków przypomina wymarłe miasto, głównie z tego powodu, że mieszkańcy Krakowa dali sobie na czas dziwiszowskiego spędu wolne, jeśli tylko ich miejsca pracy znalazły się w strefie skażenia i rażenia 31. ŚDM.

Podobnie uczynili dojeżdżający do pracy ulokowanej w centrum Krakowa, bo W PRAKTYCE dotarcie do tych miejsc pracy byłoby klasyką mission impossible!

Zjechanie z układu obwodnic Krakowa do centrum jest przez czas ŚDM niemożliwe, a skorzystanie z alternatywnych szlaków niewykonalne.

Kraków jest jednym z najbardziej zadłużonych miast Polski, do tego chyba jedynym dużym miastem w Polsce, do którego systemu komunikacji zbiorowej NIE MOŻNA dotrzeć inaczej, niż za pomocą komunikacji samochodowej, bo Kraków praktycznie nie posiada infrastruktury kolejowej, obsługującej równie ludne co samo miasto, dalekie peryferie.

Kraków jest turystyczną atrakcją, więc dochody z obsługi ruchu turystycznego są znaczącą pozycją w napiętym budżecie miasta!

Tymczasem dzięki uporowi i patologicznej megalomanii kardynała Dziwisza i jego dworu, zupełnie wyalienowanych z realiów gospodarczych, miasto utraci dochód z praktycznie połowy miesiąca, do tego miesiąca w turystycznym szczycie!

Wielowiekowa praktyka dowodzi, że Kościół rzymski NIGDY nie wywiązuje się ze swoich powinności względem państwa, w którym prosperuje, zamiast pieniądzem płacąc hojnie błogosławieństwami i modlitwą, ale pod warunkiem, że ktoś za te akty rozrzutności klerowi zapłaci!

Może to brzmieć niewiarygodnie, ale dopiero niedawno udało się gminom spłacić długi, jakie zaciągnięto „na godną oprawę” pielgrzymek Jana Pawła II!

A od tych wydarzeń upłynęły dziesięciolecia!

Owszem, kaczomyślne państwo, oczywiście z kieszeni durnych podatników, zrekompensuje niektóre koszty natury organizacyjnej

ale nie pokryje strat, jakie niechybnie odnotują hotelarze, sklepikarze, czy usługodawcy! A to oznacza, że również nie wpłyną do kasy miasta i województwa pieniądze z podatków i opłat, bo te są pochodnymi od obrotów drobnicy obsługującej turystów!

Bo statystyczny młodociany pielgrzym, zwłaszcza pochodzący z ubogich obszarów i warstw społecznych, (a takich w Krakowie będzie 90%), NIE ZAPLACI nawet tych marnych 2 złotych za wypróżnienie się w publicznej toalecie, ani nawet 1,50 złotego za precla, BO NIE MA takich pieniędzy przy sobie! Nie kupi sobie lodów, ani nawet nawet wody mineralnej w „Biedronce”, poprzestając na tym co dostanie na kwaterze. Nie będzie też przesiadywał w licznych ogródkach piwnych, przepłacając za głównie marnej jakości piwo tam serwowane.

Ale, jak zauważył Zorro, jest taka gałąź, która na ŚDM zarobi i to dobrze!

To operatorzy sieci komórkowych.

Bo komórki, a nawet całkiem przyzwoitej klasy smartfony, mają praktycznie wszyscy młodzi ludzie i z tych urządzeń namiętnie korzystają, nawet podczas modlitwy, czy nabożeństwa. A roaming jeszcze obowiązuje.

Sumując, ogólnoświatowe spędy młodzieży wymyślił po 2 wojnie światowej Komintern, upatrując w takich imprezach skuteczne narzędzie dla odciągnięcia młodzieży od idei konfrontacji militarnej, jaka powstało po opuszczeniu „żelaznej kurtyny”. Tę idę zarzucono, kiedy okazało się, że młodzież wymknęła się spod politycznej kontroli i zamiast na polityczne wiece, woli udawać się na imprezy typu Festiwal Woodstock, zaś zawołania Dzieci-Kwiatów, zwanych Hipisami: „Czyńcie miłość nie wojnę”, realizuje dosłownie, wzniecając rewolucję seksualną i zgorszenie u zakłamanych bigotów.

Tę ideę zawłaszczył dla potrzeb wzmocnienia ruchu oazowego papież Jan Paweł II, patronując tym razem religijnym spędom młodzieży, dla oazowych aktywistów, dla których darmowy udział w takiej imprezie jest nagrodą za pomoc w skutecznej indoktrynacji religijnej rówieśników.

Zatem całkiem trafną wydaje się więc sentencja treści:

Wprawdzie Bóg stworzył Ziemię, i Człowieka, ale Kościół i jego kapłani to już dzieło Szatana.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

 

Zobacz galerię zdjęć:

Potem dzielni policmajstrzy intensywnie trenowali, nie szczędząc nawet swoich kumpli robiących za pozorantów. / Fot Google
Potem dzielni policmajstrzy intensywnie trenowali, nie szczędząc nawet swoich kumpli robiących za pozorantów. / Fot Google Aktualnie nie wiadomo jak terroryści, ale frekwencja eminencji Dziwiszowi jakoś tak ...nie dopisała! / Fot Google
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo