Tak prezentował się politycznie ohydny, poprzedni sarkofag prezydenckiej pary. / Fot Google
Tak prezentował się politycznie ohydny, poprzedni sarkofag prezydenckiej pary. / Fot Google
el.Zorro el.Zorro
780
BLOG

Wawelska bitwa na prezydenckie sarkofagi

el.Zorro el.Zorro Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

 

Wojna polsko-polska sięgnęła kolejnego dna.

Jej ofiarą padł ...sarkofag zamówiony przez „niewłaściwą” osobę.

 

 

Jak z przestrachem gruchały krakowskie gołębie, na Wzgórzu Wawelskim straszył od jakiegoś czasu upiór. Dokładnie od kwietnia 2010, kiedy to zwłokom marszałka Piłsudskiego na widoku pochowano prezydenta Kaczyńskiego z małżonką.

Już wówczas doszło do eskalacji podtekstów tego pochówku!

Jak można się dowiedzieć z annałów, (dziś nikt nie zajmuje się historią, tylko „polityką historyczną”, czyli prostytuowaniem faktów dla potrzeb linii propagandowej), pochówek marszałka Piłsudskiego w fundamentach dzwonnicy dawnej, romańskiej katedry wawelskiej, na miejscu i na zgliszczach której, po pożarze, wzniesiono obecną, w zamierzeniach TYMCZASOWYM! Pierwotnie planowano pochować marszałka Piłsudskiego w mauzoleum, umieszczonego w kopcu jego imienia, usypanego dla towarzystwa Kopcowi Kościuszki, dzięki inicjatywie bractwa legionowego. Kopiec, pierwotnie dedykowany czynowi legionowemu, po śmierci Piłsudskiego nazwano jego imieniem. Niestety, na budowę mauzoleum brakło środków, a wokół czasowo umieszczanej w nawie katedry wawelskiej trumny marszałka Piłsudskiego zaczęło dochodzić do gorszących scen, kiedy to prości legioniści, utrudzeni pielgrzymką do trumny „Kumendanta” zaczęli się nagminnie w okolicy sarkofagu posilać tym co kto z domu zabrał i do tego wznosić toasty za „wieczny odpoczynek” powszechnie szanowanego dowódcy. Dochodziło więc często do scysji ze strażą katedralną, więc chcąc nie chcąc, za wiedzą arcybiskupa Sapiehy, który ponoć osobiście obiecał marszałkowi pochówek obok polskich władców, postanowiono ten nabrzmiewający problem rozwiązać.

Wprawdzie same wawelskie krypty zostały już zamknięte przed nowymi, godnymi narodowego szacunki umarlakami, ale pozostało wolne przyziemie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, dotąd niewykorzystane, bo dzwonnica nie stanowi części kościoła rzymskokatolickiego, a kiedyś miejsce pod dzwonnicą było miejscem przeznaczonym dla pokutników, którym za popełniane grzechy czasowo zabraniano wstępu do kościołów. (Stali lub klęczeli tam we włosiennicach i z posypanymi popiołem głowami, prosząc wchodzących na msze o modlitwę w intencji przebłagania ich win).

Obyczaje jednak się zmieniły, a miejsce to miało też i ten walor, że prowadziło do niego bezpośrednie wejście, więc częsty widok, niekiedy ostro podchmielonych, weteranów legionowych nie gorszyłby przebywających w katedrze wiernych.

Powstał też z wawelskim pochówkiem prezydenckiej pary równie kretyński, co poważny problem natury politycznej, bo zaczęto kaczą megalomanię sprowadzać do ...wymiarów sarkofagów.

Pojawiły się bowiem sugestie co do wielkości prezydentury Lecha Kaczyńskiego i zaczęto porównywać zasługi Lecha Kaczyńskiego z zasługami niekwestionowanego wodza II Rp. Aby więc uciąć te równie kretyńskie, co bezsensowne dywagacje, postanowiono, że sarkofag pary prezydenckiej będzie IDENTYCZNY co do wysokości sarkofagu marszałka Piłsudskiego, ale ponieważ jego podstawa znajduje się powyżej sarkofagu marszałka, wydaje się być wyższym.

Zrobiono to wedle zasady mówiącej o czasie, który najskuteczniej zaciera szczegóły, w efekcie czego, za 100 lat, mało kto będzie wiedział jak żenujące były okoliczności zarówno prezydentury, jak i śmierci prezydenta Kaczyńskiego, ale skoro pochowano tę osobę w sąsiedztwie królów, to widać wielkim Polakiem on był, nawet jak był tylko bezwolnym popychadłem dotkniętego władzoholizmem i manią wielkości brata bliźniaka.

Ale też pierwszy pochówek prezydenta Kaczyńskiego i jego małżonki był obarczony wręcz hańbiącą skazą, konkretnie sarkofag został obstalowany przez p.o. prezydenta Bronisława Komorowskiego, a jak wiadomo, Jarosław Kaczyński żywi do dawnego towarzysza z konspiry wręcz patologiczną nienawiść.

To, objąwszy schedę po zabitym w katastrofie, na własne życzenie, prezydencie Kaczyńskim, Bronisław Komorowski, działaniami zarządzanej przez siebie Kancelarii Prezydenta, obstalował sarkofag, w którym pochowano prezydenckie zwłoki, a nawet, zdaniem radiomaryjnych hufców, sprofanował swoją obecnością ceremonię pogrzebową.

Tego już pewnie duch Lecha Kaczyńskiego zdzierżyć nie mógł, stąd jego domniemana i z punktu kaczyzmu zapiekłego usprawiedliwiona, ucieczka w działania upiorom właściwe, a żywym dolegliwe.

Tajemnicą Poliszynela więc było to, że kiedy tylko do władzy dorwie się prezes Jarosław Kaczyński, politycznie ohydny sarkofag wymienionym być musi i basta!

Oczywiście na okazalszy, godny kaczemu władzoholizmowi i paranoicznym snom o dyktaturze.

Tyle tylko, że na własny koszt taki sarkofag obstalować potrafi każdy półgłówek!

A nie po to Jarosław Kaczyński doktorat płodził, aby za własne pieniądze tego typu fanaberie uskuteczniał! Wystarczy, że mamusię pochował na koszt prywatny, a nie na koszt państwa. (Na przykład za wychowanie dzieci o wręcz unikatowej, co do aspołecznej i narcystycznej postawy).

Pozostało tylko „znaleźć sposoba”, aby przepakować zwłoki Lecha Kaczyńskiego i małżonki w nowy, politycznie właściwy sarkofag!

I ZNALEZIONO!

Dotychczasowy sarkofag musiał zostać uszkodzony, ale w taki sposób, aby nie wywoływać zbytniego wrzasku i posądzeń o zaspokajanie paranoicznej ksenofobii oraz wykluczyć posądzenia o brak należytego nadzoru.

Najłatwiej o taki „wypadek przy pracy” podczas otwierania sarkofagu, zwłaszcza kiedy się zleci jego otwarcie niekompetentnej firmie. Tylko, motyla noga, jaki znaleźć pretekst dla planowanego z pobudek natury psychiatrycznej aktu wandalizmu?

Ale tu z pomocą przyszedł kaczomyślny i ziobrobobojny prokurator, „rzucony na odcinek” smoleńskiego śledztwa, zarządzając ekshumacje prezydenckiej pary.

Ot, miał takie prawo i z niego sobie skorzystał.

Aby nie było wrzasku, dołożono ekshumacje ciał wszystkich ofiar tamtej katastrofy. Nawet tych, których ekshumowano wcześniej, z powodu uzasadnionych podejrzeń zamiany zwłok. A co, w końcu nie z własnej kieszeni płaci za uprawianie kultu smoleńskiego, nieprawdaż? A za „rzetelne prowadzenie śledztwa” pewnie czekają na niego zaszczyty i awanse, więc kilka milionów zdartych z podatnika podatków można zainwestować we własną przyszłość. Tak się przecież w Polsce robi kariery dość powszechnie.

MIAŁO BYĆ TAK PODNIOŚLE, A ZNOWU WYSZŁO ŻAŁOŚNIE!

Pomijając już byka w datach, mało kto wie, że prezydencki sarkofag był już raz otwierany, w celu dołożenia brakujących szczątków, które mogły zostać zidentyfikowane i przypisane konkretnym zwłokom DOPIERO po przeprowadzeniu czasochłonnych badań genetycznych.

W normalnym kraju, takie pomieszane szczątki ofiar, rzecz normalna podczas katastrof lotniczych, by skremowano i pochowano z należnym szacunkiem w grobie w którym się chowa bezimienne pochówki, ale w Rzeczpospolitej Paranoicznej było nie do pomyślenia, aby jakaś część kaczyńskiego ciała mogła spocząć obok szczątków, bez urazy, „byle” stewardessy, czy jakiegoś tam chorążego, a nawet posła Szmajdzińskiego, czy pani Szymanek-Deresz!

Tak więc dla świętego spokoju sarkofag otwarto i dołożono to, co na polu szczątków katastrofy znaleziono podczas usuwania wraku i dało się przypisać zwłokom prezydenckim.

Ponieważ tę pracę zlecono wykonawcy sarkofagu, ten przeprowadził prace tak, że nawet nie pozostawił rysy na wypolerowanych na lustro płytach.

WIĘC MOŻNA BYŁO tak otworzyć sarkofag, aby go nie uszkodzić, trzeba tylko było tego chcieć! Ale przecież| chodziło dokładnie o to, aby sarkofag ...uszkodzić, aby dać pretekst do jego wymiany na kaczomyślnie właściwy.

Zatrudniono więc partaczów-wandali, którzy po prostu zdewastowali dotychczasowy sarkofag, ordynarnie wycinając w nim jedną ze ścian.

Na to, że uszkodzenie sarkofagu było działaniem planowanym, świadczyć powinno tempo wykonania i zainstalowania nowego sarkofagu!

Sarkofag uszkodzono, oczywiście przypadkowo, w nocy z poniedziałku na wtorek, zatem news ujrzał świat dopiero we wtorek.

Trzeba było wykonać fachową ekspertyzę skali uszkodzeń oraz możliwości naprawy. Normalnie to trwa około tygodnia, bo mistrzowie od kamieniarstwa, (nie mylić z odlewnikami syntetycznej tandety nagrobnej), mają co robić, a terminy ich prac zwykle są mocno napięte. Ale założywszy absolutny priorytet, byli w stanie uporać się z zadaniem w jeden dzień, więc mamy już środę rano, kiedy można byłoby zlecić prace projektowe nowego sarkofagu.

Załóżmy i tu pracę w warunkach absolutnego priorytetu, więc jeden dzień wystarczyłby, aby artycha zaprojektował bryłę sarkofagu, a praktyk-kamieniarz rozrysował projekt na detale tak, aby nie tylko dało się ów projekt zrealizować, ale PRZEDE WSZYSTKIM znieść krętymi schodami do krypty i tam złożyć w całość. Takiej wiedzy, ani doświadczenia praktycznego ŻADEN polski projektant nie posiada, bo nie po to akademiję kończył, aby sobie rąsie pracą rzemieślniczą brukał.

Zatem mamy już czwartek, ale sarkofagu JESZCZE nie ma, co najwyżej DOPIERO dociera materiał potrzebny do jego wykonania!

Żaden rzemieślnik kamieniarz nie trzyma bowiem zapasu surowca w swoim warsztacie! To zbyt drogo kosztuje, zważywszy, że nie wie jakich płyt będzie używał w kolejnych zleceniach.

Jeśli już to posiada cienkie płyty, stosowane do wykańczania wypasionych rezydencji polskich nuworyszy. Marmur, z którego zaprojektowano nowy sarkofag, o ile jest dostępny na terenie Polski, to w postaci wielotonowego bloku, w której to postaci dostarczają go kamieniołomy. Z tego, co Zorro sprawdził, płyty pod grubość 80 mm trzeba zamawiać i czekać na ich wycięcie.

A to trwa, bo cięcie marmuru na płyty odbywa się dziś tak samo, jak w czasach starożytnych!

Jedyna różnica polega na tym, że koło wodne lub kierat zastąpił silnik. Przyśpieszyć się procesu nie da, bo zbyt szybko cięty marmur po prostu pęka, co potem widać w postaci „pajęczyny” na wypolerowanej powierzchni.

A tu jeszcze trzeba było wyrzeźbić wypukłego orła!

Gdyby orzeł był wklęsły, nie byłoby problemu, bo z takim wyzwaniem poradziłaby sobie frezarka sterowana numerycznie w około 5 godzin. Oczywiście jeśli wcześniej ktoś taki rysunek zaprogramował. Jeśli nie, to trzeba doliczyć kilka godzin na napisanie programu rysunku w 3d

Ale orzeł jest wypukły, co w praktyce oznacza, że

PO PIERWSZE: płyta na której go wyrzeźbiono musiała być o około 2 cm grubsza i cięta na zamówienie z ekstra, wolnego od jakichkolwiek pęknięć materiału skalnego! Więc na bank nie wykonano jej „w ciemno”, przed złożeniem zamówienia. (Gdyby kamień był spękany, płyta rozpadłaby się podczas grawerowania lub rzeźbienia).

PO DRUGE: aby usunąć nadmiar kamienia okalającego płaskorzeźbę, POTRZEBA CZASU! Ręcznie taką czynność trzeba byłoby wykonywać przez kilka dni, maszynowo przez około 30 godzin! Samo wyprowadzenie polerowania przy zarysie płaskorzeźby to minimum jedna dniówka.

ALE TO NIE WSZYSTKO!

Nawet duży zakład kamieniarski posiada góra dwie maszyny, wykonujące precyzyjne szlifowanie bocznych krawędzi płyt!

A perfekcyjne wyszlifowanie boków płyt jest warunkiem koniecznym do tego, aby w ogóle dało się sarkofag w miarę szybko poskładać tak, aby swoim wyglądem nie aspirował do popularnego programu „Usterka”.

Zdaniem każdego praktyka, JEST FIZYCZNIE NIEMOŻLIWYM, aby w jedną dobę, jaka pozostała od momentu finalnego zaprojektowania, wykonać taki sarkofag, jaki stanął w miejsce zdewastowanego podczas ekshumacji zwłok prezydenckich! Samo wyrzeźbienie wypukłego orła trwać musi dłużej, aby nie ryzykować pęknięcia płyty.

Trzeba wiedzieć, że poprzedni sarkofag wykonano techniką szkieletową, czyli wykonaną ze spawanych profili ze stali szlachetnej konstrukcję nośną, obłożono standardowo produkowanymi dla celów dekoracyjnych płytami, więc bez problemu dostępnymi w specjalistycznych hurtowniach od ręki. Wystarczyło tylko odpowiednio dociąć materiał, osadzić na szkielecie, uzupełnić napisami, i wypolerować.

Nowy sarkofag ma konstrukcję samonośną, więc trzeba go było wykonać z o wiele grubszych płyt, wykonywanych z materiału ciętego WYŁACZNIE pod konkretne zamówienie!

Rozwiązano też problem ważności dla Polski nieboszczyków: Piłsudskiego i Kaczyńskiego Lecha; nowy sarkofag JEST WYŻSZY, więc wedle klasyfikacji sarkofagowej, to Lech Kaczyński stoi wyżej marszałka Józefa Piłsudskiego! I O TO CHODZIŁO mocodawcom zadymy z prezydenckim sarkofagiem.

Konkludując, ktoś powie, że to, co opisanym zostało, to kolejna spiskowa teoria dziejów, a wszystko wyreżyserował przypadek.

Jednak jeśli się doda kolejno następujące fakty, trzeba mieć dużo zakłamania i obłudy, aby w przypadkowy bieg zdarzeń uwierzyć!

Pierwszym zastanawiającym faktem, jest rezygnacja z usług kompetentnego kamieniarza. Wiadomo, że kontaktowano się z wykonawcą sarkofagu co do możliwości jego nieniszczącego otwarcia. Tym sposobem umożliwiono ustawienie zlecenia w trybie „z wolnej ręki”, podając upatrzonemu wykonawcy limit ceny. Uzyskano też cenną wskazówkę, iż jeśli próbę otwarcia podejmie osoba niemająca praktyki z obróbką onyksu, uszkodzenie sarkofagu jest praktycznie nieuniknione.

Drugim takim faktem jest tempo wykonania nowego sarkofagu.

Przecież dopiero w środę uzyskano PEWNĄ informację o konieczności wymiany zdewastowanego sarkofagu. A już w czwartek zniesiono elementy nowego na miejsce docelowe.

TOŻ TO EWIDENTNY CUD!

Teraz pora na odrobinę uzasadnionego sarkazmu w konkluzji.

Kiedy po raz pierwszy, z wielką pompą i celebrą chowano na widoku zwłokom marszałka Piłsudskiego parę prezydencką, w prawicowo-bogoojczyźnianych kręgach Krakówka roztrząsano wielkość zasług prezydenta Kaczyńskiego, w odniesieniu do zasług marszałka Piłsudskiego, osoby za życia ledwie tolerowanej w przeętelektualizowanym i zdulszczonym Krakówku. Jak na Krakówek przystało, wszędzie szukano podtekstów, nawet w tym, jak wysoki jest prezydencki sarkofag w odniesieniu do sarkofagu Piłsudskiego, a także w tym, że sarkofag wykonano z … zalatującego na różowo onyksu, szukając odniesienia do terminu „różowe pająki”, jakim określano środowisko dawnej Unii Wolności, skąd wywodził się polityczny rodowód prezydenta Komorowskiego.

Dlatego też postanowiono ten poważny dla polskich prawicowo-bogoojczyźnianych elit rozwiązać, z właściwym dla tego środowiska wdziękiem, czyli przy pomocy skrajnego warcholstwa i widocznym braku kultury osobistej.

Trzeba trafu, że nowy sarkofag jest od sarkofagu marszałka wyższy, więc odniesiono sukces wizerunkowy, kreujący postać Lecha Kaczyńskiego na ważniejszą od marszałka Piłsudskiego na polu zasług dla Polski, a co zapewne Jarosławowi Kaczyńskiemu spokoju dawać nie mogło. Nowy sarkofag jest biało-kremowy i z marmuru, więc wygląda o wiele arystokratyczniej od poprzedniego, zalatującego michnikowskim różem, z gorszego od marmuru w arystokratycznej hierarchii onyksu.

Co ważne, nowy sarkofag wykonano z tego samego rodzaju marmuru co sarkofag Jana Pawła II, czego wielokrotne podkreślenie przez media urasta do czytelnej sugestii podprogowej, i pokazuje skalę bufonady tego projektu.

Megalomania u Jarosława Kaczyńskiego nie zna granic, więc nie można wykluczyć, że podejmie on próbę obwołania swojego brata przynajmniej „sługą bożym”.

(Ostatecznie czym jest gorsza rodzina Kaczyńskich od dynastii Jagiellonów!? Też ją stać na przynajmniej jedną osobę wyniesioną na ołtarze, nieprawdaż)?

Jeśli więc nie uda się udowodnić zamachu, co dawałoby Lechowi Kaczyńskiego możliwość ubiegania się o status męczennika, co z kolei zwalnia od wykazania cudu, to ...

CUD JUZ MAMY!

Konkretnie cudowne, bo z przekroczeniem ram czasu, potrzebnych bez nadprzyrodzonej interwencji na wykonanie tego typu projektu, jak wykonanie nowego sarkofagu prezydenckiej pary na Wawelu. Na tytuł „sługa boży” jeden cud wystarczy.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

Zobacz galerię zdjęć:

A tak, oczywiście  politycznie słuszny, nowy, powstały dzięki "nadprzyrodzonej interwencji". / Fot. Google
A tak, oczywiście  politycznie słuszny, nowy, powstały dzięki "nadprzyrodzonej interwencji". / Fot. Google Nic to, że z błędem, bo przecież ta prezydentura też była narodową pomyłką! / Fot.  Google
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo