Oto ofiara ...   / Fot Google
Oto ofiara ... / Fot Google
el.Zorro el.Zorro
290
BLOG

94 lata temu w Zachęcie.

el.Zorro el.Zorro Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

Czyżby to duch prezydenta Narutowicza

spuszczał w grudniu na Polaków karanie?!

 

94lata temu, w tych dniach, Świat obiegła sensacyjna wiadomość, że dokonano skutecznego zamachu na osobę demokratycznie wybranego prezydenta II Rzeczpospolitej, powszechnie szanowanej w całej Europie osoby, wybitnego inżyniera, Gabriela Narutowicza. Zamachu dokonał w sumie przeciętny artycha, który tworzył prace na bardzo przyzwoitym poziomie warsztatowym, ale trudno je nazwać przełomowymi, raczej wzorcowymi, Eligiusz Niewiadomski.

Pierwotnie planował on zamordować marszałka Piłsudskiego, (za lewicową przeszłość), ale kiedy ten, przekazawszy władzę nowo wybranemu prezydentowi Narutowiczowi, wycofał się z pierwszego szeregu polskiej polityki, zadżumiony endecką propagandą Niewiadomski postanowił uśmiercić nowo wybranego prezydenta, no bo w jego wypranym umyśle nie mogło być tak, że Polską mógłby rządzić ktoś nieakceptowany przez potomków i sługusów magnackich warchołów, winnych upadku Rzeczpospolitej Szlacheckiej i lat rozbiorów.

Wiadomość zadawała się sensacyjną, bo ledwie 4 lata wcześniej panowie Piłsudski i Dmowski stanowili godny stawiana za wzór innym narodom monolit, mający jedynie jak najlepsze warunki restytucji Rzeczpospolitej na względzie, a 2 lata wcześniej, w obliczu stojących na przedpolach Warszawy bolszewików, wyznający wręcz skrajne postawy główni generałowie ówczesnej Polskiej Armii, nie dość, że manifestowali jedność, to jeszcze tak podzielili między sobą zadania w decydującej fazie wojny polsko-bolszewickiej, że nie dość, że opanowali zdawałoby się beznadziejną sytuację na frontach, to jeszcze udało im się zniszczyć trzon bolszewickiej inwazji, zmuszając bolszewików do zawarcia wieloletniego paktu o nieagresji i oddania zajętych terenów.

Co zatem uderzyło do głowy Polakom?

Że w 2 lata później, wydawałoby się zgodną współpracę, zamienili na krwawą konfrontację? Przecież stabilność II Rzeczpospolitej była bardzo kruchą, gdyż zarówno trzeba było odbudowywać zdewastowany wojną i rozszabrowany przez cofające się wojska niemieckie przemysł, jak i praktycznie od nowa zbudować polską armię, bo odziedziczone po zaborcach uzbrojenie po prostu nie było kompatybilne, co wykluczało jakąkolwiek skoordynowaną logistykę w przypadku większego konfliktu zbrojnego. Do tego pilnym było opanowanie sytuacji politycznej, bo to, że odparto najazd bolszewików i zawarto pakt o nieagresji, nie oznaczało automatycznie, że bolszewicy sobie tak łatwo tereny polskie odpuścili, wręcz przeciwnie! Życie w wyniszczonej, najpierw 1 wojną światową, a potem wojną polsko-bolszewicką,

(niejako sprokurowaną na własne życzenie, przez pozbawionych realizmu i mających wielkomocarstwowe mrzonki Polaków, którzy zamiast obsadzić i umocnić linie pozostawione przez front 1 wojny, pokrywający się z linią 2 zaboru rosyjskiego, jako granicę wschodnią, postanowili zająć i przyłączyć do Polski tereny 1 zaboru rosyjskiego, czym dali pretekst do wojny),

Polsce łatwym nie było, istniała spora grupa lumpenproletariatu żyjącego w nędzy, więc istniał bardzo podatny grunt dla bolszewickiej propagandy. Dopiero drakońskie metody powstałego w celu unicestwiania bolszewickich agitatorów Korpusu Ochrony Pogranicza, czyli KOP-u, pozwoliły zatrzymać masowe przenikanie bolszewickich agitatorów. (Zabijanie na miejscu, czyli bez sądu pojmanych agitatorów było standardem).

Tak więc wszczęta w Warszawce histeria, która kazała Eligiuszowi Niewiadomskiemu zamordować dopiero co wybranego prezydenta, do tego osobę mającą rzeczywiste uznanie na salonach politycznych ówczesnej Europy, należy lokować w obszarach zgubnego dla każdego państwa walki o partykularne interesy, wyalienowanego warcholstwa, a nie szukać dla takiej, ordynarnej zbrodni, usprawiedliwień.

Podział na „prawdziwych” i „nieprawdziwych ” Polaków.

Kiedy słucha się kolejnych liderów polskiej wścieklicy ...(WRÓĆ !!!) polskiej prawicy, rzecz jasna, z Jarosława Kaczyńskim na czele, kiedy czyta się publicystów pokroju red Ziemkiewicza, można odnieść wrażenie, że ma się historyczne deja vu, jakoby już kiedyś takie podziały polskiego społeczeństwa uczyniono i zaprawdę, bez urazy, ale Durne Polactwo niczego się nie nauczyło i nadal, jak to się obawiał Jan Kochanowski: ...Polak równie przed szkodą, jak i po szkodzie głupi”!

Pierwszego Prezydenta Polski wybierało Zgromadzenie Narodowe, w którym matematyczną przewagę miały ugrupowania deklarujące się jako prawicowe, ale te ugrupowania nie miały wymaganej Konstytucją bezwzględnej większości! Na mocy Konstytucji Marcowej Prezydent Polski miał podobne plenipotencje co obecnie, z tym, że nie był Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, a wszystkie jego decyzje musiały mieć asygnatę Sejmu, bądź Rządu. Tak więc była to funkcja de facto reprezentacyjna i z punktu widzenia politycznego, mało znacząca dla sprawowania władzy w kraju. A skoro tak, to tak naprawdę „niewarta kruszenia kopii”, bo dokładnie wszyscy kandydaci stający do wyboru 9 grudnia 1922 roku, dawali gwarancję, że są w stanie powierzony im urząd pełnić godnie i ku chwale Rzeczpospolitej!

Jednak obok ugrupowań prawicowych, do ówczesnego Sejmu weszli przedstawiciele lewicy, posłowie niezależni i spora grupa posłów reprezentujących mniejszości narodowe, ale przecież podstawowym kanonem Demokracji jest to, że dokładnie każdy ma prawo domagać się reprezentacji parlamentarnej swojej grupy społecznej i to powszechne wybory, a nie samozwańczo sobie przypisywany poziom patriotyzmu decydują jak silnie taki głos będzie w wybieranym Parlamencie reprezentowanym. Do tego, wobec bardzo ksenofobicznej postawy endeków, które to ugrupowanie traktowało mieszkających od wieków w Polsce i zawsze czujących się Polakami polskich wyznawców Zakonu Mojżeszowego, za obywateli gorszej kategorii, podobnie jak i uboższe środowiska mieszczańskie, doszło do sojuszu wszystkich postępowych sił przeciwko kandydaturze Maurycego Zamoyskiego, jawnego sympatyka monarchii i feudalnych porządków.

Skoro przegraliśmy wybory, obalmy zwycięzcę!

Na takim to, mocno warcholskim stanowisku stanęła po ogłoszeniu wyników wyborów endecja i podburzany przez nią warszawski motłoch, uważający się za ...elitę, bo uczęszczał na studia, albo do szkół średnich. Do tego żenującego poziomu dostosował się niestety gen Haller, znany z antysemickich poglądów i tolerujący nawet antysemickie ekscesy w wykonaniu swoich podkomendnych, (vide pogromy dokonane w okolicach Częstochowy w roku 1919 przez żołnierzy Błękitnej Armii). Cóż, gen Haller zapomniał, że prawdziwy żołnierz przysięga wierność Ojczyźnie, a nie swoim politycznym sympatiom i nie ma znaczenia jego stopień, ani zasługi frontowe, kiedy niczym prostytutka odda się potem temu, kto mu zaoferuje lepsze stanowisko! Gen Haller dosłużywszy się ówczesnego najwyższego stopnia generalskiego i 1 lokaty starszeństwa w korpusie generalskim, z narastającą zazdrością patrzył na marszałkowska buławę Piłsudskiego, bo uważał, że to jemu się należał stopień marszałka, natenczas mającego status generalissimusa w Armii Polskiej. Choćby z tego powodu, że to on, a nie jego krajan z Wilna miał gruntowne wykształcenie wojskowe i udokumentowaną praktykę dowódczą, od dowódcy kompanii, po dowódcę grupy armii, a do tego to On, a nie marszałek Piłsudski stał po stronie zwycięskiej w 1 wojnie światowej koalicji Ententy. Więc sfrustrowany związał się z endekami, co wobec bardzo zbieżnych, ksenofobicznych poglądów, wydawało się być procesem naturalnym, w nadziei na to, że endekom uda się pozbawić marszałka Piłsudskiego realnej władzy, przenieść w stan bardzo głębokiego spoczynku, a jego uczynić marszałkiem Polski, czyli 1 generałem Polski, a nie 1. po Piłsudskim generałem.

Jedno jest pewnym, gdyby gen Haller zachował się tak jak na żołnierza przystało, czyli wzorem marszałka Piłsudskiego, publicznie stanąwszy na baczność przed nowo wybranym prezydentem Narutowiczem, powiedział, iż: „Stając na baczność staję nie tyle przed panem, ale przed Majestatem Rzeczpospolitej, której obaj służymy!, a nie wygłosił brednie, jakoby wyborem na prezydenta Narutowicza, zacytujmy: „ … Polskę o którą walczyliście sponiewierano ...” i bredząc dalej o tym, że tak jawnie okazywana niesubordynacja ma jakiekolwiek wytłumaczenie, prawdopodobnie losy Polski potoczyłyby się o wiele pomyślniej, niż to się stało po zamordowaniu pierwszego prezydenta Polski!

Wedle opisu świadków wydarzeń, ów pochód składał się praktycznie wyłącznie z działaczy endecji i podburzonych przez sympatyzujących z endekami profesorów, nauczycieli, studentów i uczniów szkół średnich. Więc tak naprawdę nie był reprezentatywnym, bo większości statecznych Polaków mało obchodziło to, kto zostanie Prezydentem Polski, a bardziej za co przyjdzie im utrzymać rodziny.

Gen Hallerowi widać za mało było starszeństwa wśród Wojska i zamiast stanowczo nakazać uszanowania woli Zgromadzenia Narodowego, czyli wypełnić rotę żołnierskiej przysięgi, która przecież nakazywała Mu bezwzględne posłuszeństwo decyzjom Sejmu i Zgromadzenia Narodowego, tylko „dolał oliwy do ognia” i tylko chyba dzięki patriotyzmowi lokalnemu ze strony marszałka Piłsudskiego, (też przecież „Wilniuka”), nie skończył tak, jak gen Rozwadowski. A to bardziej jemu, niż zawsze lojalnemu władzy gen Rozwadowskiemu, się taki finał kariery należał, zaprawdę!

Jedno zaś pozostaje bezspornym, polscy wojskowi bardzo źle odnajdują się w polskiej polityce, bo są zbyt łatwymi w manipulowaniu przez zaprawionych w podjazdowych utarczkach intrygantów. I nie na darmo marszałek Piłsudski wręcz zakazał „brudzenia munduru polityką” swoim nie tylko oficerom, ale ...wszystkim zawodowym żołnierzynom.

Jednak endecja to nie faszyzm.

A taki znak równości próbuje stawiać środowisko lansujące się jako polska lewica Co nie oznacza też, ze endecja nie ma pewnych cech wspólnych z faszyzmem, bo też zakłada totalitarne sprawowanie władzy, podział na „prawdziwych i nieprawdziwych Polaków”, a do tego zezwala na pozaprawne działania, jeśli tylko mogą one dać jakiekolwiek korzyści!

Faszyzm jest skrajną alternatywą dla bolszewizmu i nie było przypadkiem, że Benito Mussolini zaczynał jako aktywista socjalistyczny, a Adolf Hitler nazwał swoją partię „narodowosocjalistyczną”, w odróżnieniu od ponadnarodowego KOMINTERN-u. Tak więc zarówno włoscy faszyści, jak i niemieccy naziści wyewoluowali z ruchów socjalistycznych i oba te ugrupowania miały najwięcej fanatycznych zwolenników wśród Pospólstwa, dając co zdolniejszym i ambitniejszym, ale pozbawionym możliwości awansu jednostkom, możliwość zrobienia ogromnej kariery w zhierarchizowanych strukturach, zarówno cywilnych, jak i militarnych.

Natomiast endecja powstała na bazie ocalałej po powstaniach magnaterii, która tak naprawdę od zawsze prowadziła bardzo toksyczną dla Polski politykę „służenia wielu panom”, czasem nawet, w porywach, jak to się opłacało, nawet królom Polski! Sprzyjał temu ustrój Rzeczpospolitej Szlacheckiej i sposób wyłaniania króla przy pomocy Wolnej Elekcji, w której prawo głosu miał każdy szlachciura, który tylko stawił się w podwarszawskiej wsi, (najpierw w Kamieniu, potem na Woli), a problemem były niemałe koszta takiej eskapady. W efekcie wybór króla sprowadzał się do ...zasponsorowania odpowiedniej ilości braciom „szaraków”, czyli szlacheckiej biedocie, wyjazdu na Wolną Elekcję, a ci głosowali potem na tego kandydata, którego wskazał im sponsor. A jak to nie gwarantowało „odpowiedniego wyboru”, na obrady Sejmu Elekcyjnego zapraszano armię ościennego mocarstwa, jak to miało miejsce podczas przepychanek z udziałem Sasa i Leszczyńskiego. Ale zanim do Sejmu Elekcyjnego dochodziło, magnateria targowała z przyszłym królem Polski swoje, kolejne, coraz to większe przywileje, zawarte w zatwierdzanych przez Sejm Konwokacyjny „Pactach Conventach”, czyli potwierdzonych przywilejach, głównie dla magnaterii przywilejach.

I do tej patologii chcieli wrócić liderzy przedwojennej endecji! Skoro nie udało się wprost restytuować monarchii, bo plany zniweczył brygadier Piłsudski i socjaliści, będący zapleczem politycznym Piłsudskiego, planowali restytuować monarchię poprzez swojego prezydenta, którym miał zostać ...carski sługus, czyli ordynat Maurycy hrabia Zamoyski, jak raz mogący bez problemu zamienić insygnia republiki na ...królewską koronę.

A na miano carskiego sługusa Maurycy Zamoyski zapracował sobie solennie, choćby tym, jak bardzo entuzjastycznie przyjął odezwę zaborcy, nawołującego do wsparcia masowym zaciągiem do armii carskiej Imperium Carów w 1 wojnie w zamian za ...bliżej nie określone „wyzwolenie” i powołanie się na victorię pod Grunwaldem. Bo tylko monarchia dawała magnatom nieograniczone możliwości pławienia się w luksusach i zbytkach, rzekomo danych im przez samego Boga, który ich powołał do życia w rodach magnackich.

Tak więc endecja bazowała na diametralnie odmiennej grupie społecznej co faszyści i naziści, czyli na feudalnej arystokracji, dla której już sam fakt, ze głos takiego ordynata Maurycego hrabiego Zamoyskiego był wart w urnie dokładnie tyle samo, co głos takiej, przykładowej Salomei Rosental, nie dość, że kobiety, nie dość, że bez większego majątku, to jeszcze dla celów statystycznych, osoby wyznania Mojżeszowego, był nie do zaakceptowania i był powodem knucia krwawych zamachów stanu.

Dzień 16 grudnia powinien być, obok dnia 13 grudnia, swoistym memento dla Polaków.

  • Dzień 13 grudnia powinien być przestrogą, że powierzanie nałogowcom, a konkretnie władzoholikom tudzież nabzdyczonym „ętelektualystom” idącym na krótkiej smyczy kleru, i niczego nie potrafiącym dokładnie niczego zbudować, poza sitwami i koteriami, prowadzi do postępującej anarchii, którą można opanować jedynie metodami siłowymi, mając nadzieje, że porządkowanie odbędzie się na tyle sprawnie, ze uniknie się znaczących ofiar. Bo to co stało się po 31 sierpnia 1980 roku, było równie nieodpowiedzialnym zachowaniem, jak powierzanie nawalonemu w szpadel alkoholikowi pilotowania pełnego pasażerów dużego samolotu, mając nadzieję w tym, że Boska Opatrzność ponoć „nad pijanymi czuwa”, jak to głosi dość powszechne w Polsce przekonanie.

    Tak więc tego dnia, należy otwarcie mówić młodemu pokoleniu, że to, co zrobił gen Jaruzelski było nieuniknionym finałem podjętych przez liderów Solidarności działań, a zwłaszcza niedotrzymaniu publicznie złożonej przez Lecha Wałęsą obietnicy, że po podpisaniu „Porozumień” wszyscy wracają do pracy, aby nadrobić straty spowodowane strajkami. A to, że junta gen Jaruzelskiego nie potrafiła opanować sytuacji, to tylko efekt fatalnej polityki kadrowej KC PZPR i ślepe trwanie przy dogmatach bolszewickich.

  • Dzień 16 grudnia powinien być przestrogą, że folgowanie nieodpowiedzialnym zachowaniom kadr dydaktycznych na uczelniach i w szkołach, które zamiast uczyć młodzież odpowiedzialności i poszanowania z takim trudem, i za tak wiele ofiar, zdobytych swobód i możliwości awansu społecznego, poddają ją ordynarnej indoktrynacji politycznej, do tego nawołując do aktów jawnego warcholstwa, pamiętającego najgorsze tradycje „złotej wolności szlacheckiej”, musi w ostateczności prowadzić do krwawych zajść, jakimi był zamach na prezydenta Narutowicza, i będący konsekwencją wywołanego nim podziału społeczeństwa, Zamach Majowy, którym przerażony rozwojem sytuacji Józef Piłsudski próbował ratować istnienie II Rzeczpospolitej.

    W tym dniu, przed gmachem Zachęty powinni się obowiązkowo stawić dokładnie wszyscy liderzy partyjni, wraz z urzędującym Prezydentem RP i Premierem oraz marszałkami Sejmu i Senatu i otwarcie napiętnować te działania, które kazały Eligiuszowi Niewiadomskiemu zamordować prezydenta Rzeczpospolitej i potem bezczelnie domagać się gloryfikacji tej zbrodni!

  • W dniu 16 grudnia, ale 1981 roku, doszło do tragedii podczas nieudolnej próby spacyfikowania buntu górników będącego odpowiedzią na milicyjne represje.

Niestety, dziś pod Zachętą nie było, nawet oddzielnie, nikogo z władz Rzeczpospolitej Patologicznej.

Widać, zdaniem:

  • dohtora Dudy Andrzeja, „rzuconego na odcinek prezydentury”;

  • marszałka Sejmu Kuchcińskiego Marka;

  • marszałka Senatu Karczewskiego Stanisława;

  • premier Szydło Beaty;

Eligiusz Niewiadomski postąpił właściwie, mordując konstytucyjnie wybranego prezydenta RP, tylko temu, że wspieranemu dość otwarcie przez Kościół ksenofobicznemu środowisku endecji, nie podobało się to, że na Narutowicza oddali głosy reprezentacji mniejszości narodowych i ugrupowań lewicowych oraz parlamentarzyści niezależni.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

 

Zobacz galerię zdjęć:

... a oto jej kat, materializujący marzenia endeków. / Fot Google
... a oto jej kat, materializujący marzenia endeków. / Fot Google Aby zrzucić z siebie odpowiedzialność endecka prasa wołała: "Ciszej nad tą trumną". I nad tą trumną jest cicho. / Fot. Google
el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura