Bez komentarza. / Fot. Google
Bez komentarza. / Fot. Google
el.Zorro el.Zorro
630
BLOG

Z teki dyplomatołectwa polskiego; sojusz z San Escobarem.

el.Zorro el.Zorro Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 3


Poparcie polskich starań o członkostwo w RB ONZ przez

imperium San Escobar, wydaje się być bezcenne!


Ś.p. Bronisław Bartoszewski, opisując wyczyny minister Fotygi oraz jej przybocznych hunwejbinów rewolucji kaczystanu „rzuconych na odcinek dyplomacji” przez genseka Jarosława Kaczyńskiego powiedział publicznie:

Ja kategorycznie wypraszam sobie rządzenia Polską przez niekompetentnych ludzi, działaczy partyjnych, niekompetentnych dyplomatołków. ...”

Zorro często miał odmienne zdanie od Władysława Bartoszewskiego, nie mniej jego ocena kwalifikacji kadr autoramentu PiS-manów, delegowanych przez genseka PiS do sprawowania funkcji decyzyjnych, jest identyczna! Zdaniem Zorra, nazwanie ich ***matołkami może godzić w dobra znanej postaci komiksowej, czyli Koziołka Matołka, który może gramotnym nie był, ale na rozumie nie szwankował.

Ci ludzie nie tylko sieją zamęt w społeczeństwie,, popełniają masowo poważne przestępstwa urzędnicze, ale wręcz kompromitują Polskę i Polaków NA KAŻDYM MOŻLIWYM, A NAWET NIEMOŻLIWYM KROKU.

Można śmiało stwierdzić, że te osoby godnie reprezentują Polskę TYLKO JAK SIĘ POMYLĄ, a i to nie zawsze.

Ostatnimi czasy, na top rankingu PiS-manów kompromitujących Polskę na arenie międzynarodowej trafiła osoba, która z racji pełnionych obowiązków, powinna być ostatnim ministrem, który może dać aż tak wielka plamę, czyli szef służb dyplomatycznych, minister Waszczykowski, który twardo lobbował za wybranie Polski do grona niestałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ z dyplomatami ...NIEISTNIEJĄCEGO w rzeczywistości państwa, czyli San Escobar.

Skąd „ONI” tego Waszczykowskiego Witolda wytrzasnęli? Zorro długo wgryzał się w CV Witolda Waszczykowskiego, aż trafił przysłowiowe „BINGO”.

W 1991 roku młody Waszczykowski, jako magister filozoficzno-historyczny U.Ł. odbył pod płaszczykiem dokształtu staż kandydacki do służby w CIA na University of Oregon. Nieobeznanym z Jankeską gościnnością Zorro podpowiada, że praktyka w USA wygląda tak, iż ledwo zagraniczny stypendysta rozpakuje walizki, pojawia się u niego „smętny jegomość w trzyczęściowym gajerze”, który składa świeżo upieczonemu stypendyście klasyczną „propozycje nie do odrzucenia”. Albo przystanie na współpracę w bliżej nieokreślonej przyszłości z mackami Wuja Sama, albo wystarczy, że krzywo przejdzie przez ulicę i zostanie deportowany jako przestępca. Większość podpisuje lojalkę i ma nadzieje, że Hu... (WRÓĆ!) Wuj Sam sobie o nich nigdy nie przypomni.

Ale nie to jest istotne, gdyż takie decyzje ma za sobą większość stypendystów, których siusiała magia prowincjonalnej uczelni w USA, której poziom naukowy zwykle odpowiada poziomowi markowego polskiego liceum, czy technikum. A tajemnica Poliszynela jest, że od czasów wstąpienia Polski do NATO, to Waszyngton zatwierdza osobę szefa polskiego MZS. Chodzi o to, aby podczas szczytowań NATO administracja USA nie miała problemów z przeforsowaniem swojego dyktatu w pakcie.

Istotnym wydaje się ten detal, że drużyny Uniwersytetu Oregonu noszą tradycyjnie nazwę „Oregon Ducks”, czyli na polski „KACZKI OREGONU”, co powinno wyjaśnić kwalifikacja Witolda Waszczykowskiego, jako ministra rekomendowanego przez Jarosława Kaczyńskiego.

Zostawmy jednak wyczyn dyplomatyczny ministra Waszczykowskiego internautom, którzy poszli za sugestią ministra Waszczykowskiego i to San Escobar powołali. Wprawdzie na razie tylko na Facebooku, ale w kilka dni stworzyć mocarstwo nawet w internecie łatwym nie jest.

Zajmijmy się tym, co jest istotne, a o czym będący na żołdzie układu władzy w Polsce dyspozycyjni, ale „opiniotwórczy” dziennikarze starannie przemilczają.

Zacznijmy od prywatnej rozmowy, JAKĄ NIEDAWNO Zorro odbył ze swoim szkolnym kolegą, dziś szanowanym korespondentem bardzo prestiżowego koncernu medialnego.

Jego nazwisko można często spotkać w stopkach programów informacyjnych. (Nie jest to polskie nazwisko, więc namierzenie informatora prostym nie jest). Tenże znajomy zapytał wprost, czemu w polskich mediach panuje autocenzura o wiele gorsza, niż za czasów PRL i z jakich powodów polscy dziennikarze nie opisują żenujących zachowań polskiego korpusu dyplomatycznego, oraz co poniektórych decyzyjnych politykierów wyrosłych ze strony postsolidarnościowej, niestety, reprezentujących Polskę na prestiżowych nasiadówach. Wbrew pozorom, język polski zna wielu dziennikarzy a przynajmniej bezbłędnie go identyfikuje, więc nie ma problemów z identyfikacją przynależności na podstawie rynsztokowego słownictwa, oraz zachowania. Niestety, równie żenująco wyglądają oficjalne wystąpienia tego autoramentu, gdyż są one zazwyczaj skupione na tym, aby pociotkom lub swojakom załatwić lukratywne synekury w międzynarodowych agendach. O sprawach istotnych dla Polskiej Racji Stanu rozmawia się tylko wówczas, jak starczy na to czasu.

A ten wątek daje odpowiedź na to, czemu ekscelencja Waszczykowski zawracał, pardon, dupę, dyplomatom takich mocarstw jak San Escobar i takich, których dopiero przy użyciu mikroskopu widać na mapie politycznej Świata.

Owoż zamarzyło się jeszcze oksfordzkiemu bakałarzowi Radosławowi Sikorskiemu, aby Polska, po dziesięcioleciach odstawki, wróciła do grona rotacyjnych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Nie temu, że bachelor Radosław Sikorski tak bardzo o interesy Polski dbał, ale temu, że takie członkostwo otwierałoby mu otwarcie ścieżki kariery w prestiżowej strukturze Rady bezpieczeństwa ONZ.

Problem w tym, że NIKT sobie Polski w tym gronie nie życzy i to z różnych powodów.

Dla państw Unii, Polska jest czymś na wzór konia trojańskiego USA, osłabiającego integrację, więc nawet Węgry głosu na Polskę nie oddadzą. Dla USA członkostwo Polski nie jest istotne, bo i bez niego Polska będzie na arenie międzynarodowej robiła to, co jej rozkaże aktualna administracja USA. Jeśli już, to USA poprą starania takiego państwa, którego postawy w politycznym pasjansie nie są pewne. Rosja nie odbierze sobie satysfakcji pogrążenia „podskakujących polskich panów”. Reszta państw zagłosuje na tego kandydata, który więcej zapłaci ich plenipotentom, bo ONZ to chyba najbardziej przeżarta korupcją instytucja Wszechświata.

Ale ekscelencja Waszczykowski dostał zadanie, zatem idące za nim kilkanaście milionów $ do wydania, na nikomu nieprzydatny i nieskuteczny lobbing. szwendał się więc nieboże po przepastnych kuluarach kompleksu ONZ i molestował każdego, kogo tylko udało mu się namówić na darmową, wystawną biesiadę, odbyta na koszt durnego polskiego podatnika.

Większość szanujących się dyplomatów, reprezentujących szanujące się narody, nie podejmuje wiozących rozmów z przypadkowo spotkanymi osobami, ale tego pewnie ekscelencja Waszczykowski nie wie, bo mu guru Jarosław Kaczyński nie zapodał.

Ale znalazło się około 20 cwaniaków, którzy uznali, że skoro jakiś „jeleń” funduje wyżerkę,, a może i jakieś cenne „pamiątki” takiego spotkania, to czemu nie skorzystać. A Wśród nich znalazł się ktoś ważny z tak ważnego państwa, jak San Escobar, więc o co ta cała medialna zadyma? Przecież wycięto kompromitujące Polskę słowa z przekazu dla potomności przeznaczonego, nieprawdaż?. Za 100 lat nikt nie będzie pamiętał o państwotwórczej mocy kaczego hunwejbina, „rzuconego na odcinek” kaczej dyplomacji.

Konkludując, niedawno wicepremier Gliński zasilił kosmopolityczną koterię <czartoryskich milionem euro zdartym z durnego polskiego podatnika, jednocześnie obciążając budżet niemałymi kosztami utrzymania ekspozycji Kolekcji Czartoryskich. (Do tej pory było to zmartwienie Fundacji Czartoryskich).

Widać minister Waszczykowski nie chciał być gorszy w trwonieniu publicznego pieniądza id „technicznego premiera”, więc parę milionów $ rozdał egzotycznym dyplomatom z egzotycznego planktonu, aby co oddali swoje głosy za kandydaturą Polski. Może miał trochę racji, bo 20 głosów „ZA” wyglądać będzie o wiele lepiej niż 1 głos, oddany przez polskiego reprezentanta w quorum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

Co do okazania było. Amen


Zorro




el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka