Zdaniem prezes S.N. taki zarobek nie starcza, aby przeżyć w Warszawie! / Fot . Google
Zdaniem prezes S.N. taki zarobek nie starcza, aby przeżyć w Warszawie! / Fot . Google
el.Zorro el.Zorro
314
BLOG

Urzędników państwowych nędza w Warszawie

el.Zorro el.Zorro Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 6


W naszym fachu nie ma strachu”!

To, powstałe jeszcze w II Rp powiedzenie, jak żadne inne tak trafnie charakteryzuje mentalność modelowego polskiego urzędnika, że aż strach mieszkać w Polsce, bo zaprawdę, nawet w krajach azjatyckich, gdzie urzędnik nie tylko żyje z tego, co zedrze z petenta, ale jeszcze ma obowiązek opłacić trybut za przywilej bycia urzędnikiem, postępowanie administracyjne jest bardziej transparentne i przyjazne obywatelowi, niż w dzisiejszej Polsce, słusznie Rzeczpospolitą Patologiczną zwanej.

W tamtych krajach, do których mieszkańców zwykle Polacy odnoszą się z nieukrywaną pogardą, nazywając ich pogardliwymi określeniami typu „brudas”, obowiązuje zasada, że jeśli urzędnik wziął bakczysz, czyli na polski „w łapę”, to osobisty honor mu nie pozwala, aby sprawy nie sfinalizować po myśli płacącemu bakszysz petenta.

W Rzeczpospolitej Patologicznej takiego przełożenia nie ma, za to są urzędnicy, którym wiecznie mało zarobków! Zaś najgorszym jest to, że larum podnoszą układy korporacyjne, które nawet przed podwyżkami zarabiają nawet o 50% za dużo, jeśliby wziąć pod uwagę ich efektywność i społeczną użyteczność.

Niedawno opinię publiczną, a nawet dyspozycyjnych dziennikarzy, a nawet kogoś takiego jak Jarosław Gowin, którego bulwersują zwykle tylko kolizyjne z postawy z samowolą polskiego kleru, zbulwersowała swoją wypowiedzią prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf, (z TYCH Gersdorfów).

Owoż ta ikona patologii alienacji polskiego sądownictwa uznała, że za 10 tysiaków do rąsi nie można wyżyć w „Stolycy”, mało tego podobne poglądy prezentuje 99,9999999% polskich sędziów, prokuratorów i urzędników centralnej administracji państwowej!


KIM ZATEM JEST I CO PREZENTUJE pani prezes S.N., skoro bezpardonowo żąda wynagrodzeń porównywalnych z tantiemami artychów-celebrytów udzielających się w mediach i to w porach tak zwanej największej oglądalności?

Cóż, po analizie CV, to tylko ustosunkowany aparatczyk solidarnościowy, osoba która nawet formalnie nie jest z wyuczonego zawodu ...sędzią, a mimo tej ułomności zawodowej, otrzymała nominację na sędziego Sądu Najwyższego!

Posiada jedynie papiery radcy prawnego, a polskie annały sądownictwa milczą na temat JAKICHKOLWIEK przejawów błyskotliwości tej osoby na niwie zawodowej, co dawałoby usprawiedliwienie dla aż tak ogromnego awansu zawodowego, mimo braku praktyki sędziowskiej w sensie stricte.

Może chociażby dorobkiem naukowym zasłużyła sobie na tak wysokie względy?

Hm, temat i co gorsza treść dysertacji ówczesnej mgr Gersdorf nie powala! No bo ileż jałowo można dywagować na tak banalny temat, jak „zawarcie umowy o pracę”?!!

Tryb zawierania „Umowy o pracę” bardzo precyzyjnie reguluje stosowna ustawa i dopięty do niej Kodeks pracy, więc trzeba umysłu przynajmniej dziekana U.W., aby zrozumieć powód marnowania społecznych pieniędzy na tak jałowe i bezproduktywne quasi naukowe dekownictwo.

Również habilitacja dr Gersdorf odkrywczością nie powala, bo obrabiana naukowoNiewypłacalność pracodawcy w prawie pracyrównież jest opisanym ustawami faktem, a nie usprawiedliwionym tematem dla wyłudzania sporej wartości grantów.

Jednym zdaniem, cały dorobek naukowy dr hab. prof. Gersdorf nie jest wart nawet papieru, jaki uległ zniszczeniu na jego opublikowanie! (Ekolodzy do dzieła)!


Ale porównajmy daty i fakty, a zrozumiemy tak błyskotliwą karierę tej pani.

Owoż obecna prezes S.N. zasiadała w radzie naukowej Spółdzielczego Instytutu Naukowego, instytucji wielce zasłużonej przy tworzeniu sieci SKOK-ów, na przykład SKOK-Wołomin, który kosztował polskiego klienta banków około 2 miliardy złotych wypłaconych gwarancji. Tak więc to obecna prezes S.N. utyskująca na nędzne zarobki sędziów, ponosi OSOBISTĄ odpowiedzialność za skrojenie tak dziurawych przepisów, które pozwoliły na tak wielkie przewały zarządom SKOK-ów.

Nominację z sędziego S.N. otrzymała z rąk prezydenta Kaczyńskiego a była ona możliwa JEDYNIE w wyniku „ofensywy jajników”, która, w imię politycznej prawności i klasycznego rewanżyzmu ze strony sufrażystek, kazała stosować parytet płci przy obsadzaniu lukratywnych synekur.

Prezes S.N. bez krępacji walnęła w megabajty Onetu, iż przytoczmy,

sędzia powinien być mądrym człowiekiem i dokładnie, między innymi, z tego powodu dobrze zarabiać.

Pełna zgoda, tylko czy człowiek mądry ODWAŻYŁBY SIĘ publicznie twierdzić, że w Warszawie, aby przeżyć trzeba zarabiać minimum ponad 10`000?!! A skoro tak, to co ta osóbka robi za stołem sędziowskim S.N.?

A może prezes Gersdorf jedynie się wypsnęło to, co od wielu lat jest tajemnicą Poliszynela na temat rzeczywistych zarobków mieszkańców administracji w Warszawie i w dużych polskich miastach,

czyli fakt, że oficjalne pobory mafijnego układu trzymającego od 1990 roku władzę okupacyjną nad Polską, starczają jedynie na kultowe waciki?

Za rządów AWS był taki minister Widzyk, który przeflancował się z prowincjonalnego Żywca na ówczesne peryferie „Stolycy”, kupując sobie niezbyt nachalnych rozmiarów posesję. Wydawałoby się, że ministra powinno stać na lokum na przedmieściach stolicy, ale arytmetyka okazała się dla ministra Widzyka bezlitosna! Wyszło, że za ministerialne pobory to sobie mógłby jedynie zafundować jakąś rozwalającą się ruderę, więc dobre pytanie ZA CO weszło w posiadanie nieruchomości przynajmniej kilkaset tysięcy rodzin, mieszkających na przedmieściach Warszawy i tyrających za zdaniem prezeski Gersdorf głodowe stawki na zwykle państwowych posadach?!

Odpowiedzią jest pokryta klasyczną zmową milczenia, rutyna tworzenia Przepisów Wykonawczych w Polsce. W procesie legislacyjnym powstaje jedynie szkielet regulacji prawnych, które wdraża do zastosowania prezydencki podpis.

Jednak o tym jak zadziała każda, nawet genialna i perfekcyjnie spisana Ustawa, decydują dopiero Przepisy Wykonawcze, o ironio, pozostające bez jakiejkolwiek kontroli przez Władzę Ustawodawczą i Wykonawczą. Jeśli Przepisy Wykonawcze okażą się wadliwe, nawet genialna Ustawa stanie się legislacyjnym bublem Jeśli będą zawierały świadomie wprowadzone luki prawne, staną się kaloryczną pożywką pod nieuzasadnione fortuny ludzi powiązanych z układem władzy w Polsce.

To prawda, że niektórzy polscy adwokaci lub radcy prawni zarabiają wręcz niewyobrażalne sumy, ale trzeba sobie też zdać sprawę z tego, że nie cały wykazany dochód trafia do ich prywatnej kieszeni! Część tych, zwykle objętych „tajemnicą zawodową” pieniędzy służy do, napiszmy eufemistycznie, „regulowania szeroko rozumianych kosztów reprezentacyjnych kancelarii”, a ponadto warto spytać o to, jaką część spodziewanych pożytków gotów jest zainwestować w pomyślny wyrok osoba wynajmująca bardzo drogiego prawnika?

Czy to czasem nie jest tak, że niebotyczne honoraria dla skutecznych adwokatów są li tylko efektem patologii w polskim sądownictwie i administracji państwowej, a inkasujący niebotyczne honoraria najmimordy wcześniej przyłożyły nie tylko ręki, ale i pieniędzy do stworzenia złotonośnych luk prawnych, z których TYLKO ONI będą mogli potem korzystać, bo o to już zadbają będący w zmowie sędziowie lub decydenci za urzędniczymi biurkami?

Szanowni Czytelnicy, dziś każdy trzeźwo myślący Polak staje przed dylematem, której opcji dać przyzwolenie:

czy opcji lansowanej przez Jarosława Kaczyńskiego, a realizowanej przez mającego bolszewickie ciągotki ministra Ziobro;

czy opcji lansowanej przez prawnicze korporacje, wedle których PiS dokonuje zbrodni stanu, dokonując zamachu na konstytucyjną niezawisłość Władzy Sądowniczej.


Zdaniem Zorra prawda leży pośrodku!

Jawi się bezdyskusyjnym, że korporacje prawnicze same się nie uleczą z toczącego je raka alienacji oraz postępującej deprawacji. Podobnie jak wyalienowani i zdeprawowani urzędnicy oraz funkcjonariusze nie są nawet zainteresowani tym, aby ponosili jakąkolwiek odpowiedzialność za swoje szalbierstwa!

Z drugiej strony, zarówno Wielka Rewolucja Francuska, jak Rewolucja Październikowa boleśnie i krwawo wykazały, że za pomocą li tylko drakońskich kar, i rewolucyjnego terroru, NIE DA SIĘ wykorzenić patologii w systemie administracyjnym lub sądowniczym!


Konieczny jest odpowiedni dobór kadr, a to z kolei wklucza systemy sprawowania władzy i administrowania krajem oparte o centralizację struktur władzy w stolicy!


Polityka przekupywania urzędników i funkcjonariuszy państwowych oderwanym od realiów społecznych reszty kraju poziomem wynagrodzeń jedynie pogorszyła jakość pracy urzędników i funkcjonariuszy oraz wyśrubowała koszty egzystencji w dawnej Warszawie.


W Warszawie istnieje strukturalny niedostatek kadr, dla mnożącej się w postępie geometrycznym biurokracji, dziś często potrzebnej tylko innym biurokratycznym molochom. Więc w Warszawie powstała patologia, której dr hab. prof. Małgorzata Gersdorf jest modelowym produktem!

Jeśli ktoś RÓWNOLEGLE zajmuje się tworzeniem i egzekwowaniem ram prawnych państwa, a do tego odpowiada jako samodzielny nauczyciel akademicki za kształcenie przyszłych kadr mających stać na straży praworządności w kraju

to żadnego z pełnionych obowiązków nie może wykonywać w sposób zadowalający!

Dochodzi do ewidentnego konfliktu interesów, w którym prezes S.N. sam sobie tworzy ramy prawne, na podstawie których feruje się ostateczne wyroki, a do tego sam sobie wychowuje kadry, które znając poglądy pierwszego sędziego Rp, a nawet znają się z nim na gruncie towarzyskim, z pełnym wyrachowaniem czerpią z tej patologii ogromne pożytki finansowe.

Konkludując, zdaniem Zorra, osoba Małgorzaty Gersdorf NIGDY nie powinna zostać mianowaną sędzią w żadnym sądzie, a tym bardziej Sądzie Najwyższym, bo obrała inną, równoległą do sędziowskiej, akademicką ścieżkę kariery zawodowej. Tym bardziej nie powinna zostać pierwszym prezesem Sądu Najwyższego!

Podobnie jak ¾ decyzyjnych polskich urzędników nie powinno awansować powyżej referenta, z uwagi na brak predyspozycji do odpowiedzialnego zarządzania powierzonego ich pieczy obszaru. Ale z uwagi na fakt, że w promieniu 50 km od miejsca ich zatrudnienia nie znaleziono kogoś o choć śladowych predyspozycjach, otrzymali „ciepłą posadę”.

Za rządów poprzedniego układu, bawiono się w kabarety pod nazwą konkursów. Ponoć startował w nich kwiat polskiego zarządzania, ale kiedy ujawniono poziom wiedzy i przygotowania tych ludzi, okazało się, że, bez urazy, ale cieć lub portier miał większe pojęcie o obszarze działania urzędu, niż wymachujący kilkoma dyplomami i certyfikatami kandydat na szefa urzędu.

Nowy układ władzy ma JESZCZE GORSZE kadry, więc aby się nie kompromitować misiakopodobnymi tuzami, zrezygnowano z konkursów.

Więc jak tu nie wypierdzielać z kraju tak przeżartego patologią?

Co do okazania było. Amen.

Zorro


el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo