Bez komentarza. / Fot. Google
Bez komentarza. / Fot. Google
el.Zorro el.Zorro
316
BLOG

Paciorek jako zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy

el.Zorro el.Zorro Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0


To prawda, że Jezus zalecał, aby kochać dzieci,

ale NIE W TAKI SPOSÓB, jak to się praktykuje w wielu zakrystiach!


Najtrafniejszym argumentem na to, że Bóg, w takiej formie, jak to nauczają kościoły chrześcijańskie, nie istnieje, jest postępowanie kapłanów tych korporacji religijnych.

Bo gdyby było tak, jak to ściemniają wiernym, czy odważyliby się tak postępować, jak to miało i ma nadal miejsce, w przypadku świętobliwej pedofilii?!!


Jan Paweł IIproblemu nie chciał zauważać, czego najlepszym dowodem niech będzie „niezatapialność” za jego pontyfikatu świętobliwej kanalii, o. Marciala Maciela Degollado, założyciela i wieloletniego przywódcę Legionu Chrystusa. Dla pontifexa Jana Pawła II nie było istotnym to, że jego osobiście błogosławiony i stawiany innym za wzór pobożności protegowany jest w rzeczywistości biseksualnym wyuzdanym hedonistą, ważne było tylko to, że był zdeklarowanym wrogiem lewicującej teologii wyzwolenia. Tedy pontifex Jan Paweł II wychwalając publicznie pod niebiosa pobożność legata Legionu Chrystusa, równocześnie wręcz gnoił i to publicznie osoby pokroju Fernando Cardenala, którego główną zbrodnią było wspieranie dostępu do oświaty nikaraguańskiej biedocie. Zakłamanie pontifexa Jana Pawła II było na tym polu tak wielkie, że nie zawahał się nawet to zablokowania procesu beatyfikacji biskupa Romero, który zmarł śmiercią męczeńską podczas mszy, po tym, jak nałożył ekskomunikę na mordujących bezdomne dzieci członków Szwadronów Śmierci.


Benedykt XVI problem raczył zauważyć, ale DOPIERO po tym, kiedy sądy, głównie w USA, zaczęły zasądzać milionowe odszkodowania na rzecz pokrzywdzonych świętobliwą chucią ofiar. Miał problem, bo przecież był jednym z najbliższych współpracowników Jana Pawła II i trudno mu było tłumaczyć się niewiedzą, skoro latami stał na czele kongregacji mającej statutowo pilnować morale prezbiteriatu i episkopatu Kościoła rzymskiego. W efekcie musiał zrzec się pontyfikatu, przybity ogromem niegodnych zachowań zarówno kościelnych dostojników, pokroju abpa Wesołowskiego, czy abpa Petza, jak prezbiterów, w tym tych, oddelegowanych do opieki nad bezbronnymi sierotami, powierzonych pieczy Kościoła.


Franciszek PRÓBUJE stawić czoła problemowi, ale tylko na niwie medialnej. Wprawdzie deklaruje „zero tolerancji” dla świętobliwej pedofilii, ale tak naprawdę, to próbuje zetrzeć patologie pedofilii jedynie za pomocą ...modlitw,

jakże często wznoszonych przez obłudników, którzy wcześniej akceptowali model, w którym winęza akty pedofilii cedowano na ofiary, które rzekomo nieobyczajnym zachowaniem przywieść miały ułomne sługi Kościoła do grzechu.

Zjawisko pedofilii wśród środowisk konsekrowanych nie jest ani nowym, ani incydentalnym! Nie dotyka ono tylko Kościoła rzymskiego, ale Kościół rzymski, prowadząc irracjonalną i do tego nigdzie w Nowym Testamencie nie zalecaną, politykę bezwzględnego celibatu, stworzył, jak żaden inny kościół wręcz inkubator dla patologicznych zachowań, w tym dla pedofilii, często homoseksualnej.

Swoje robi też skostniała dogmatyka, oparta na wczesnośredniowiecznych dywagacjach mistyków, wedle których to pseudonaukowych bredni, dziecko, czyli osoba która jeszcze nie przystąpiła do sakramentu 1. Spowiedzi, nie może grzeszyć, a kapłan nie może być karany przez Kościół za „cywilne” przestępstwa. Wystarczy, że się wyspowiada i wyrazi skruchę za słabość wobec pokus Szatana.

Do tego Kościół rzymski stoi na stanowisku dogmatu, że prawo kościelne stoi ponad prawem państwowym, więc bywa, że jedyną sankcją za pedofilię jest ...zmiana diecezji.

W Polsce obowiązuje skrajnie niekorzystny dla państwa, podpisany pod osobistą presją ze strony pontifexa Jana Pawła II Konkordat, który ustanawia AUTONOMIĘ pomiędzy strukturami Kościoła rzymskiego, a strukturami państwa.


A taki stan prawny umożliwia udzielanie skutecznego azylu przestępcom w habitach i koloratkach!


Aby podjąć czynności śledcze na obszarach parafii lub zakonów, potrzebna jest zgoda biskupa ordynariusza lub starszyzny zakonnej, zwykle mającej siedziby poza terenem Polski. Tedy często bywało tak, że śledczy wnioskując u właściwego terenowo ordynariusza diecezji o wydanie im podejrzanego o przestępstwo, na przykład pedofilii, kapłana, otrzymywali odpowiedź:

Osoba poszukiwana aktualnie nie rezyduje na terenie diecezji, a jej miejsce aktualnego pobytu nie jest znane. Do tego kapłani, podobnie jak wojskowi, nie podlegają procedurze meldunkowej, zwykle pozostając z meldunkiem swojego rodowego mieszkania, więc namierzenie ich za pomocą adresu jest szalenie trudne, o ile wręcz niewykonalne. Do tego osoby zakonne zwykle występują pod przybranymi personaliami.

Jednak w walce ze świętobliwą pedofilią nie to jest największą przeszkodą!

Większość ofiar świętobliwej chuci, zapytanych o powód, dla którego nie wyjawiało mrocznego dzieciństwa wcześniej, a najlepiej bezpośrednio po zaistnieniu przestępstwa udzieliło wstrząsającej odpowiedzi:

bałem się, albo bałam się szykan czy wręcz ostracyzmu ze strony społeczeństwa.

I nie były to bezpodstawne obawy!

Nawet w Polsce, gdzie nie szalał terror kontrreformacji, kler ma uprzywilejowaną pozycję społeczną. A co dopiero wspominać takie kraje jak Hiszpania czy Portugalia, wraz z ich dawnymi posiadłościami kolonialnymi, gdzie księża i zakonnicy byli ponad władzą świecką, czy Włochy, kraj który de facto do XIX wieku był papieskim latyfundium.

Ofiary pedofilii funkcjonariuszy Kościoła przeważnie wywodziły się jak nie ze środowisk biedoty, to wprost były oddanymi pieczy Kościoła sierotami! Gdy tylko próbowali zwrócić uwagę na uprawiany przez ich opiekunów lub wychowawców proceder, MOMENTALNIE stawali się przynajmniej współwinnymi, bo oskarżone przez nich osoby, jak nie szły w zaparte, to skutecznie w oczach sędziów i prokuratorów ekskulpowały się, obłudnie twierdząc, nawet pod przysięgą, że zostały do niecnego zachowania sprowokowane wyuzdanym zachowaniem się swojej ofiary.

W efekcie świętobliwy pedofil stawał się w zdewociałym środowisku ofiarą, a jego ofiara winowajcą.

Dopiero zmiana polityki karnej spowodowała, że przyjęto za standard w kazusie pedofilii pełną odpowiedzialność osoby pełnoletniej, a tym bardziej opiekuna lub wychowawcy, za zaistniałe zdarzenie.

Dopiero pod koniec lat 80 XX. w. uznano, że osoba niedojrzała emocjonalnie ma prawo do domniemanej ochrony ze strony w pełni świadomej swoich zachowań oraz ich skutków osoby dorosłej, więc osoby pokrzywdzone czynami pedofilskimi zyskały ochronę przez matactwami swoich dręczycieli. Jednak nawet w XXI wieku kazus abpa Wesołowskiego i o. Gila pokazał do czego zdolni są zatwardzili pedofile w koloratkach, aby wywinąć się z odpowiedzialności za masową wręcz pedofilię. I zaprawdę, marnym tłumaczeniem jest fakt, że latami obracali się w środowisku, które dziecięcą prostytucję nie tylko toleruje, ale nie widzi w niej niczego nagannego.

Można więc zrozumieć skalę wręcz przerażenia, jaka trapi pontifexa Franciszka, który doskonale sobie zdaje sprawę z rzeczywistej skali zjawiska czynnego uprawiania pedofilii przez podległe mu osoby.

Przecież do klasycznych obszarów seksualnej aktywności, trzeba dodać przemilczane do tej pory obszaru sadyzmu, a jak wiadomo, sadyści nie czerpią powodów do orgazmu z aktów kopulacyjnych, lecz z dręczenia lub poniżania swoich ofiar!

A Zorro obawia się, że świętobliwych sadystów, którzy przedłożywszy ponad banalne chędożenie swoich nieletnich ofiar, mniej lub bardziej wyrafinowane znęcanie się fizyczne, albo, co gorsza, psychiczne, jest po wielokroć więcej od amatorów chłopięcych pośladków, czy dziewczęcych narządów płciowych!

Swego czasu Zorro był przypadkowym świadkiem instruktażu, jakiego udzielała zakonna mateczka swej podwładnej na temat „technik wychowawczych”. Przypadkiem, bo wiatr niesie słowa, więc tylko z powodu kierunku wiatru docierało do uszu osoby idącej z przodu to, co zwykle ginie w akustycznym tle.

To co usłyszał, nadawało się do natychmiastowego zamknięcia prowadzonego przez te zakonnice przytułku, dobre pytanie, czemu nikt z władz Oświatowych Krakowa i okolicy nie zadał sobie trudu rzetelnej wizytacji placówki?!!

Pora na podsumowanie.

Doznane w dzieciństwie akty klasycznej pedofilii, a także praktyk sadystycznych, zwłaszcza przez osoby które ustanowiono opiekunami swoich ofiar,

są po wielokroć gorszymi od klasycznego kalectwa!

Osoba kaleka fizycznie, może skutecznie wspomóc swoja ułomność różnymi protezami, osoba posiadająca „zrytą”w dzieciństwie psychikę, nie ma takiej możliwości!

Badania dowodzą, że 2/3 ofiar pedofilów lub sadystów, w dorosłym życiu SAME dopuszczają się podobnych praktyk! W przypadku połączenia aktu pedofilii z przemocą lub presją, prawdopodobieństwo popełnienia w przyszłości takich czynów jest jeszcze wyższe a nawet może prowadzić do wykształcenia osobowości patologicznej, na przykład podobnej do osobowości pana Trynkiewicza, którego kazus totalnie skompromitował stronę postsolidarnościową, która nie tylko uniemożliwiła wykonanie na nim prawomocnej i zasłużonej egzekucji, ale omalże nie zagwarantowała mu możliwość popełnienie kolejnych odrażających zbrodni, po odbyciu złagodzonej do 25 lat więzienia kary.

Zachodzi więc uzasadniona obawa, że paciorkami problemu się nie rozwiąże, chyba, że papież Franciszek liczy na to, że liczne i wysokie odszkodowania na rzecz ofiar funkcjonariuszy Kościoła rozwiążą trwający blisko 2 tysiące lat problem Kościoła rzymskiego w roli ciemiężyciela w sposób ostateczny.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo