Antoni Macierewicz; i wszystko jasne. / Mat. Google
Antoni Macierewicz; i wszystko jasne. / Mat. Google
el.Zorro el.Zorro
672
BLOG

Od kapłanów kultu smoleńskiego ... UWOLNIJ nas Panie!

el.Zorro el.Zorro Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 20


Przypadkowy obywatel” Rzeczpospolitej z to, co wyprawia

Antoni Macierewicz, poszedłby siedzieć na kilka lat i to nie sam!


Jakby ktoś nie wiedział, w Rzeczpospolitej Patologicznej NADAL obowiązuje Kodeks karny, a w nim jak raz pasujący do arcykapłanów kultu smoleńskiego, treści:

Art. 239 par. 1 kodeksu karnego, treści:

Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego albo odbywa za skazanego karę, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.

Aby było jeszcze ciekawiej Konstytucja w swoim Artykule 32. stanowi:

Wszyscy są wobec prawa równi”.

Co w teorii powinno oznaczać, że również obywatel Jarosław Kaczyński, jak i, przede wszystkim, obywatel Antoni Macierewicz, powinni dawno już stać, jako oskarżeni, przed sądem karnym, skoro próbują wmówić mało rozgarniętym Polakom brednie, jakoby Donald Tusk do spółki z Władimirem Putinem, zawiązali spisek, w celu zgładzenia wybitnego, ale inaczej, prezydenta Kaczyńskiego. Mało tego, w tym celu w dwa dni wykopali przed nieczynnym od trzech lat lotniskiem Siewiernyj głęboki na blisko 200 metrów jar, posadzili w nim dorodne drzewa, a na domiar wszystkiego, kiedy pojawił się podchodzący do lądowania prezydencki samolot, spowodowali podniesienie się tumanu gęstej mgły i zdetonowali zmyślnie poupychane w skrzydle samolotu ładunki, które odstrzeliwszy końcówkę skrzydła, przypieczętowały los rejsu.

Jakby tak monstrualnych rozmiarów kompromitacji polskiej praworządności było mało, minister Macierewicz, działając w zmowie z ministrem Ziobro doprowadził do odsunięcia od śledztwa DOKŁADNIE WSZYSTKICH tych prokuratorów i śledczych, którzy ośmielali się poddawać w wątpliwość nie tylko spiskowe teorie druha Macierewicza, ale ośmielili się obalić ewidentne fałszerstwa, jakich po wielokroć dopuszczał się Antoni Macierewicz, trwoniąc dziesiątki tysięcy dolarów, zanim nie „został rzucony na odcinek MON”, (dzięki, jak donoszą wróbelki, OSOBISTEJ INTERWENCJI samego Nadojca Dyrektorissimusa Rydzyka).

Jakby tak monstrualnej skali szalbierstwa było mało, polecono premier Szydło BEZPRAWNIE tolerować usuwanie raportów z RZETELNYCH śledztw, jakie przeprowadzili eksperci od sztuki awiacji, demaskujące niedostatki w wyszkoleniu pilotów oraz nieprzestrzeganie jakichkolwiek procedur bezpiecznego odbywania rejsów lotniczych.

A wszystkie te, jawne, ordynarne matactwa zmierzają tylko do tego, aby druh minister Macierewicz mógł obwiesić światu, że: „jednak to był zamach”

i znaleźć pretekst do monstrualnej czystki, o jakiej nawet towarzysz Stalin nie śnił!

Szczytem skrajnego tupetu, ordynarnej, prowadzonej w stylu dra Goebbelsa propagandy i braku szacunku dla udokumentowanych faktów jest marnowanie publicznych milionów euro na quasi poznawcze ekspertyzy, które mają uwiarygodnić mickiewiczowskie brednie o rzekomym zamachu.

Jakby ktoś nie pamiętał, lub nie wiedział, POTWIERDZONO obecność śladów materiałów wybuchowych na elementach wewnętrznych, zwłaszcza tapicerce i obiciu „101”,

jednak te ślady BEZDYSKUSYJNIE wnieśli na pokład, NA UBRANIACH, wcześniejsi pasażerowie, którymi byli POLSCY ŻOŁNIERZE UDAJĄCY SIĘ NA MISJE!

Po prostu flagowe Tu-154M były największymi samolotami pasażerskimi, jakimi dysponowało Wojsko Polskie, więc kilka razy wykorzystano moce transportowe dopiero co odremontowanego i doposażonego „101” do przerzutu umundurowanych polowo żołnierzy, których mundury miały, podczas ćwiczeń, UDOKUMENTOWANY kontakt z materiałami wybuchowymi, i przeniosły do wnętrza samolotu ślady tychże substancji. Współczesne detektory potrafią wykryć tak małe ślady kontaktu z materiałami wybuchowymi, że wystarczy potrzymać w kieszeni przez kilka godzin nabój, aby przez kilka miesięcy detektor wykazał fakt obcowania z materiałem wybuchowym!


JEDNAK NIE STWIERDZONO ŻADNYCH ŚLADÓW EKSPLOZJI, co dawałoby podstawy do snucia spiskowych teorii.

A trzeba wiedzieć, że ślady jakiejkolwiek eksplozji są tak charakterystyczne, że trudno je przeoczyć nawet początkującemu technikowi kryminalistyki.

Tak więc zlecając badania na obecność śladów materiałów pirotechnicznych, nie tylko, zdaniem nie tylko Zorra, dyspozycyjni śledczy popełniają ordynarne szalbierstwa, co wręcz starają się manipulować dowodami, na co przyzwolenie jawi się ewidentna zbrodnią sądową!

Trzeba bowiem też zdać sobie sprawę z tego, że miejsce na którym rozbił się prezydencji Tupolew było wojskowym obszarem na którym przez dziesięciolecia trwały działania z użyciem broni, więc jego gleba jest nawet dziś nasycona resztkami materiałów wybuchowych lub pozostałościami po ich detonacji.

Śledztwo powinno więc zostać oparte na dostępnym i to bezdyskusyjnym, odczycie informacji z licznych rejestratorów, jakie BEZAWARYJNIE pracowały do momentu katastrofy, które, wbrew kłamstwom grupy Macierewicza, zostały DAWNO odzyskane i zweryfikowane jako pewne.

Bo to znowu nie jest tak, jak kłamie Antoni Macierewicz, mając w pogardzie rotę Przysięgo Harcerskiej, nakazującej polskiemu harcerzowi BYĆ PRAWDOMÓWNYM!

Wredne Ruskie” dysponują ledwie danymi z mało precyzyjnych zapisów analogowych pochodzących z „czarnych skrzynek” rozbitego samolotu. Jednak zapis analogowy ma jedną, przewagę nad cyfrowym, o kolosalnym znaczeniu dla każdego śledztwa, czyli NIE DA SIĘ GO ZMANIPULOWAĆ! Nawet najmniejsza ingerencja w ciągłość zapisu jest wyraźnie widoczna na nawet prymitywnym analizatorze zapisu magnetycznego. Tak więc póki oryginały zapisów rejestratorów będą w rękach Rosjan, każde fałszowanie przebiegu katastrofy będzie momentalnie obnażane i tym samym będzie ośmieszać wiarygodność Polskiej armii w NATO, z uwagi na stan zakłamania zarówno szefa MON, jak i prezydenta Dudy, będącego Zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, oraz ministra Ziobro, jako oberstprokuratora Rp.

A,co tu ukrywać, udokumentowane dowody są wręcz miażdżące dla poziomu etyki aktualnego układu trzymającego w Polsce władzę.

Trzeba bowiem wiedzieć, że na pokładzie rozbitego pod Smoleńskiem Tupolewa 154M, obok rutynowych rejestratorów, zapisujących podstawowe parametry lotu i rozmowy w kokpicie, były JESZCZE DWA INNE rejestratory paramentów misji,

które ze stwierdzonymi protokołem przekazania, nienaruszonymi plombami, przekazano stronie polskiej!

Były to:

urządzenie systemu TAWS, czyli, de facto autonomiczny, komputer nawigacyjny, którego podstawowym zadaniem jest ostrzeganie pilotów o ryzyku kolizji z ziemią, który zachowuje zapis zarówno ścieżkę nawigacji samolotu, ale i nastawy punktu zadziałania alarmu bliskości ziemi. Wersja zamontowana na pokładzie „101”, oczywiście po wpisaniu mapy planowanego lądowiska, pozwala pilotowi bezpiecznie wylądować nawet na przygodnej łące, jeśli tylko będzie ona odpowiednio duża, równa i utwardzona.

serwisowy rejestrator parametrów technicznych, czyli zapis nie tylko parametrów lotu, ale i monitoringu pracy WSZYSTKICH żywotnych systemów maszyny. Obecność tego rejestratora znacząco skracała czas, jak i koszt obsługi naziemnej maszyny, a nawet najmniejsze odstępstwo dowolnego parametru od marginesu bezpieczeństwa, zostałoby w nim utrwalone. ZWŁASZCZA niszcząca system samolotu eksplozja.

Wystarczy spojrzeć w stenogramy rozmów, aby poznać skalę niekompetencji i braku wyszkolenia załogi pilotującej maszynę podczas feralnego lotu!!!

TE OSOBY NIE MIAŁY NAWET PRAWA ZAJMOWAĆ MIEJSC W KOKPICIE DOWOLNEGO SAMOLOTU O WIELOOSOBOWEJ ZAŁODZE!

Podczas pilotowania maszyn przewidzianych dla wieloosobowych załóg, zespoły obowiązuje kilka kardynalnych zasad i procedur zachowania się, które w tym przypadku NIE ZNALAZŁY ZASTOSOWANIA, co praktycznie uniemożliwiło opanowanie kryzysu, jaki powstał w momencie, w którym uzmysłowiono sobie, że na docelowym lotnisku nie ma warunków bezpiecznego lądowania! Zapanował wśród załogi chaos decyzyjny i spowodowany brakiem stosownych procedur chaos kompetencyjny, spotęgowany sytuacją, w której rozkazy pierwszemu pilotowi zaczęły wydawać ...drugi pilot, który został ustanowiony dowódcą załogi, dowódca Wojsk Powietrznych, który przypałętał się do kokpitu, a któremu służbowo podlegał cały 36 specpułk, a na koniec dworak prezydenta Kaczyńskiego, który nawet nie zdawał sobie sprawy jakie ryzyko niesie próba lądowania bez widoczności ziemi na lotnisku ze szczątkową infrastrukturą nawigacyjną.

Monitoring uwiecznił moment, w którym dowódca załogi, czyli stojący za pierwszym pilotem w hierarchii kokpitu, drugi pilot, melduje gen Błasikowi: „gotowość załogi i maszyny do odbycia misji”.

Niestety, dowódca załogi skłamał w meldunku, gdyż ani samolot, ani tym bardziej załoga, do misji gotowi nie byli!

Samolot nie był gotowy, gdyż piloci nie wprowadzili do pamięci systemu TAWS mapy lotniska Siewiernyj, której z wielu powodów tam fabrycznie nie wprowadzono więc podczas lądowania zawsze musiał uaktywnić się, generowany przez to urządzenie, alarm bliskości ziemi i potem alarm kursu na rozbicie maszyny. Gdyby tę powinność uczynili, alarmy uaktywniałyby się TYLKO w przypadku rzeczywistego zagrożenia katastrofą, a tak alarm bliskości ziemi i rozkazy poderwania maszyny musiały być ignorowane przez chcącego lądować pilota, więc to zaniedbanie praktycznie wyeliminowało w tym locie system TAWS prezydenckiego samolotu.

Niestety, załoga też nie była gotowa do lotu i to aż z trzech powodów:

PIERWSZY: piloci nie przeszli obligatoryjnych szkoleń i egzaminu z symulacji warunków ekstremalnych. Skoro miano odrazę do rosyjskiego symulatora w Rosji, należało takie szkolenie przeprowadzić w locie na bezpiecznej wysokości.

DRUGI: jak wynika z zapisu rozmów, załoga nie przestrzegała instrukcji obsługi samolotu! Między innymi podchodząc do lądowania z aktywnym autopilotem i w krytycznym momencie próbując wykorzystać awaryjną procedurę, która przy aktywnym autopilocie była nieaktywna.

TRZECI: w załodze, mimo że misja wiodła na trudne do nawigacji tereny, nie było ...licencjonowanego nawigatora! Obowiązki nawigatora pełnił pilot, który wprawdzie o nawigacji ma duże pojęcie, ale nie ma odpowiedniej praktyki! A w krytycznym momencie takiej praktyki załodze zbrakło, bo mało doświadczony w nawigowaniu rejsem pilot na stanowisku nawigatora po prostu stracił orientację we mgle.

Zapyta ktoś, o to, jakie przełożenie na pozycję i międzynarodowy autorytet Polski i Polaków rozsianych w poszukiwaniu normalności po Europie, ma uprawiany przez prezydentura Dudę i rząd premier Szydło, fanatyczny kult smoleński?

OGROMNY! Podpowiada Zorro.

Arcykapłan kultu smoleńskiego, Antoni Macierewicz, jest nie tylko ministrem w rządzie premier Szydło, ale przede wszystkim głównym opryczninem prezesa Kaczyńskiego, który nie raz udowodnił, że zarówno prezydent Duda, jak i premier Szydło, cytując słowa Majstra z kultowego skeczu Kabaretu „Dudek”,: „Mogą mu skoczyć”!

Zaś uprawiając kult smoleński, Antoni Macierewicz, od momentu katastrofy, nie cofa się przed nawet fałszowaniem dowodów, aby tylko w nieskończoność „gonić Króliczka” czyli nieustannie pomawiać politycznego wroga o zawiązanie zbrodniczego spisku, wymierzonego w prezydenta Kaczyńskiego.

A takie zachowanie w przestrzeni publicznej dyskredytuje wiarygodność Polski jako politycznego partnera, a Polaków, którzy tak żałosnym szalbierzom powierzyli rządy nad państwem, wręcz ośmiesza!

Zorro rozumie, że matactwa i kłamstwa serwowane przez Antoniego Macierewicza oraz jego przybocznych kapłanów kultu smoleńskiego, kupi nawet 15% polskiego Ciemnogrodu, który jest zbyt ograniczony poznawczo, aby matactwa druha Macierewicza obnażyć, ale jednocześnie na tyle fanatycznie oddany idei radiomaryjnej, aby za te brednie „dać się posiekać”.

Jednak gensek Kaczyński powinien zdać sobie sprawę z tego, że to, co odczytano z pamięci TAWS w USA, oraz to, co podsłuchano, legalnie i nielegalnie, z rozmów prowadzonych pomiędzy nim a bratem, oraz pomiędzy załogą, tudzież pomiędzy załogą a kontrolami naziemnymi, nie tylko KOMPROMITUJE poziom wyszkolenia polskich pilotów, ale przede wszystkim Jego samego, jako poczytalnego męża stanu.

Co do okazania było. Amen.

Zorro


el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka