Bez komentarza. / Mat. Google.
Bez komentarza. / Mat. Google.
el.Zorro el.Zorro
883
BLOG

Sankcje za Tuska. (Z teki dyplomatołectwa polskiego).

el.Zorro el.Zorro UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Na osłabioną wojną polsko-polską Polskę każda franca skacze!


Nieobeznanym w dawnej polszczyźnie podpowiada się, że słowo „franca”oznaczało tak zwaną chorobę francuską, a co drzewiej nazywano chorobą francuską, niech, kto ciekawy, sobie sprawdzi.

W każdym razie nic ciekawego, acz bardzo kłopotliwego w dalszym życiu.

Jak to mawiała kultowa postać radiowa z lat 70 XX w „wracając do adrema”,

kolejny raz trzeba wytknąć wszystkim „rzuconym na odcinek rządzenia” przez aktualnie „przewodnią siłę narodu” oraz zaślepionego władzoholizmem poprawionym skrajnym narcyzmem jej genseka Kaczyńskiego Jarosława, skrajny dyletantyzm, co by nie użyć słów odwołujących się do coraz odważniej pojawiających się sugestii co do przynależności tej sitwy do osób sprawnych inaczej, konkretnie na intelekcie, a czego dowodem miało być miejsce na którym ostatnio zaparkowała rządowa limuzyna na prowincji.

Bo tak ten świat już jest parszywie poukładany, że jak mawia znane przysłowie:


Jak się wlezie między wrony, trzeba krakać jak i one”.


Cóż, wprawdzie bezdyskusyjnie przysłowia są mądrością narodów, ale, aby skorzystać z dowolnej mądrości, trzeba najpierw samemu być człowiekiem rozumnym, czego, nawet przy największym wysiłku, o grupie aktualnie trzymającej władzę nad mało rozumnymi Polakami napisać się nie da, aby nie zostać posądzonym o sianie ordynarnej propagandy.

Jakby ktoś jeszcze nie pokumał o co biega Zorru, tedy Zorro objaśnia, że to, co napisał, ma bezpośredni związek z wypowiedziami OBU kandydatów na prezydenta Francji, a którzy pozwolili sobie na tak prostackie ataki Polski i Polaków, że nawet gdyby jeszcze nie uwalono kontraktu na Caracale dla polskiej armii, to po tych wypowiedziach należałoby ten kontrakt zerwać, aby przypadkiem „francuski robotnik nie stracił na rzecz robotnika polskiego miejsca pracy”.

Słowa jakie padły, są bowiem o wiele bardziej obraźliwe niż niemiłosiernie eksploatowane „polskie obozy koncentracyjne”.

Gospodarka francuska ma problem, bo Francuzi są jeszcze większymi durniami od Polaków, którzy od blisko ćwierci wieku nie są w stanie wykreować takiej osoby, która nadawałaby się na kierowanie sprawami takiego państwa jak Francja, Natomiast od prezydenta Sarkozego weszła w okres prezydentów żałosnych i politowania godnych. Wydawało się, że gorszego od Sarkozego prezydenta nie można już wśród Francuzów znieść, ale to co pokazał jego następca, którego głównym sukcesem okazały się rajdy na skuterku do kochanki. Ale cóż, Francois Hollande prezydentem został z łapanki, po tym, jak tajniakom Sarkozego udało się skompromitować murowanego lidera i kandydata socjalistów, Strauss-Kahna, wykorzystując jego niepohamowany seksoholizm. Więc trudno pisać, że był odpowiednio przygotowany do objęcia tak odpowiedzialnej dla Francji funkcji, jaka ma tam prezydent. (We Francji to prezydent jest najwyższym organem państwa, mający prerogatywy Władzy Ustawodawczej i Wykonawczej)

Jeszcze gorzej rzecz wygląda z następcą na urzędzie prezydenta Francois Hollande, bo Francuzi maja do wyboru kandydaturę złą i jeszcze gorszą!

Bo zarówno skrajna populistka z faszyzującego Frontu Narodowego Le Pen, jak i profanujący nazwę formacji Królewskich Muszkieterów zgrupowanie Marcona, szukają winnych zapaści gospodarki francuskiej wszędzie, tylko nie w postawie Francji i Francuzów.


Trzeba więc znaleźć winnego, najlepiej takiego, który skutecznie nie może się „odszczekać”, a tym bardziej odgryźć.

I dokładnie w tym miejscu zbiegają się tory nieodpowiedzialnej polityki genseka Kaczyńskiego i jego niezatapialnego, bo mającego „haki” przybocznego Macierewicza.

Po licznych, zwykle żenujących wpadkach szefa polskiego dyplomatołectwa, które tylko dla uciechy uważa się za kadry dyplomatyczne, autorytet Polski, jako państwa, jest jeszcze mniejszy od międzynarodowego autorytetu powołanego przez ekscelencje ministra Waszczykowskiego państwa San Escobar!

A to z kolei powoduje, iż ubiegający się o prezydenturę Francji polityczne fircyki, mogą bezkarnie obrażać Polskę i Polaków, kraj i naród, który gdyby tylko przyłączyłby się do ekspansjonizmu Hitlera, a miał taką możliwość, dziś decydowałby o tym, który Francuz może mu służyć.

Życie z definicji jest brutalne, a ponadnarodowy trust Whirlpool jest nastawiony na zysk, a nie na utrzymywanie francuskich leserów, więc dokładnie z tego powodu zwija montownię wytwarzanego w Azji badziewia z którego potem składa na terenie Unii wyroby udające sprzęt AGD, który zwykle psuje się tuż po upływie okresu gwarancyjnego z Francji i przenosi ją do Polski, gdzie może liczyć na o wiele wydajniejszą od francuskiej kadrę wytwórczą.

We Francji pracuje się głównie na jedną, zmianę, bo za pracę w porze nocnej trzeba znacząco więcej płacić. Do tego pracuje się w rzeczywistości przez 4,5 dnia, bo w piątek, po przerwie na lunch, nikt na stanowisku pracy się nie stawia. W Polsce, o ile są zamówienia, pracuje się na trzy zmiany na okrągło, a dodatki za pracę w nocy i w weekendy są mało znaczące. Często, za zgodą pracowników, nawet ich nie ma, gdyż rekompensatą są kumulacje dni wolnych, wynikające z rozliczeń godzinowych. Dzięki temu linie montażowe nie mają przestojów, a do tego odpadają koszty ich codziennego rozruchu.

Teraz doszła kolejna, bardzo poważna afera wizerunkowa, którą wygenerowali polscy dyplomatoły, konkretnie żona profesorka-szalbierza Biniendy (tego od spreparowania dla potrzeb kultu smoleńskiego fałszywego powodu katastrofy), która upubliczniła fotomontaż przedstawiający Przewodniczącego Rady Europejskiej Tuska w galowym mundurze SS-obersturmfuhrera, czyli odpowiednika porucznika w Wojsku Polskim.

Skandal jest podwójny, bo obok przedstawienia pierwszego obywatela Unii Europejskiej w mundurze przestępczej formacji, konkretnie Waffen-SS, winnej popełnienia wielu zbrodni wojennych, przedstawiła go w randze, delikatnie pisząc, lichej! No sorry, ale z całym szacunkiem dla poruczników, szarża oficera młodszego, który zwykle dowodzi ledwie plutonem, wykonując rozkazy dowódcy kompanii, swoim autorytetem nie powala!

Jakim cudem, to bezrozumne, cytując św. Augustyna, „stworzenie boże”, jeszcze jest konsulem i do tego honorowym? Przecież jest to nie tylko idiotyczny wybryk, ale zagrożone surową karą przestępstwo, opisane jako publiczne znieważenie głowy państwa!

Z resztą Donald Tusk, jako Przewodniczący Rady Europejskiej NIE MA WYBORU I MUSI pociągnąć do odpowiedzialności, albo Państwo Polskie, jako, że KAŻDY konsul jest plenipotentem państwa którego interesy reprezentuje, albo winowajczynię, jeśli minister Waszczykowski właściwie zareaguje i NATYCHMIAST odbierze jej uprawnienia konsula, przy okazji uniżenie płaszcząc się, prosząc o wybaczenie za to, że uczynił konsulem osobę, delikatnie pisząc, nieodpowiedzialna i nieświadomą rangi urzędu.

Konkludując, wieść gminna niesie, że wielce zasłużony dla kompromitacji w świecie Polski i Polaków ekscelencja minister Waszczykowski dostanie klasycznego kopa w górę, czyli zostanie przewodniczącym Polskiej Misji Niestałego Członka Rady Bezpieczeństwa przy ONZ.

Warunki są dla takiego uwolnienia Polski od niekompetencji aktualnego szefa MSZ wszakże dwa:

KONIECZNY, czyli Polska musi najpierw zostać tym niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa. A tu rokowania nie są wcale tak pomyślne, jak to maluje sam twórca San Escobar, bo o wyborze decyduje głosowanie Zgromadzenia Ogólnego ONZ, gdzie wcale USA, którym pod kaczymi rządami Polska ordynarnie włazi w, pardon, dupę nie mają większości. Konfrontacyjna z interesami Chin i reszty „azjatyckich tygrysów” polityka administracji Trumpa może spowodować ostracyzm wobec bezkrytycznego wasala USA, jakim jest Polska.

WYSTARCZAJĄCY, czyli Sekretarz Stanu USA, musi uznać, że Witold Waszczykowski jest na tyle bezwolnym popychadłem, iż bez zastrzeżeń będzie popierał polityczne awanturnictwo i neoimperializm USA, nawet jeśli będzie się to odbywać z ewidentną szkodą dla interesów Polski lub Polaków.

Jakby nie dywagować, zanim Witold Waszczykowski odejdzie z posady oberstdyplomatoła RP, on, albo „małpy z jego cyrku” mogą narobić tyle dyplomatycznego szamba, że dojdzie do takiej izolacji Polski na arenie Europy, jaka ma dziś miejsce w odniesieniu do Korei Północnej.

Tyle tylko, że marszałek Kim Dzong Un ma na podorędziu: wielomilionową, zdeterminowaną walczyć do końca armię, kilka rakiet balistycznych, mogących sięgnąć nawet USA, a do tychże i innych rakiet, przynajmniej kilkanaście głowic jądrowych, zdolnych do zasadzenia oponentom przynajmniej kilka toksycznych grzybków.

Polska, pod kaczym przywództwem, nawet nie dysponuje skonsolidowaną armią, bo dzięki paranoi druha ministra Macierewicza, kadra dowódcza jest zajęta głównie donoszeniem na siebie, aby tym sposobem awansować, a reszta się wyczynowo dekuje, licząc, że wkrótce będzie można dorobić sobie na wojennych misjach do standardowego żołdu.

Zatem, zdaniem Zorra, różnica taka, że Korei Północnej wszyscy się boją, a z Polski jedynie się śmieją i to tylko wówczas, kiedy nie mają wygórowanych wymagań co do poziomu żartu.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka