Taki wizerunek Fidela Castro pamiętać będzie świat, / Fot Google
Taki wizerunek Fidela Castro pamiętać będzie świat, / Fot Google
el.Zorro el.Zorro
885
BLOG

Prawda o dokonaniach Fidela Castro

el.Zorro el.Zorro Polityka Obserwuj notkę 16

 

 

Fidel Castro cieszył się większym szacunkiem,

niż wszyscy polscy przywódcy razem wzięci.

 

Zmarło się legendarnemu ElComendante,czyli Fidelowi Castro. Nie tylkodyktatora,ale i niekwestionowanego wodza WIEKSZOŚCI Kubańczyków, osoby, o której nawet jej śmiertelni wrogowie wyrażali się z szacunkiem.

Wbrew rozpytanej przeciwko jego osobie wręcz histerycznej „czarnej” propagandy, Fidel Castro rewolucjonistą stał się z przypadku, a komunistycznym rewolucjonistą TYLKO dzięki skrajnej głupocie i braku wyczucia sytuacji przez analityków CIA, który woleli pomagać mafijnym strukturom z USA i skompromitowanym proamerykańskim dyktatorom, niż pomóc Fidelowi Castro w ustabilizowaniu sytuacji po obaleniu znienawidzonej i krwawej dyktatury Fulencjo Batisty i jego, co cna zdeprawowanych współpracowników.

Fidel Castro pochodził z tak zwanej dobrej, acz ubogiej rodziny. Mimo to otrzymał dobre wykształcenie w jezuickiej szkole.

Na studiach dość przypadkowo uwikłał się w studenckie protesty, za udział w których groziła śmierć z rąk bogobojnych, prawicowych „nieznanych sprawców”, nie wspominając o więzieniu. Jak każdego młodego, wychowanego w kanonach przyzwoitego zachowania, człowieka, raziła Fidela wszechobecna na Kubie korupcja, bezprawie sprzyjające gangom, oraz bezpardonowo egzekwowany serwilizm wobec brudnych interesów USA, a dokładniej bezpardonowych wyzyskiwaczy made in USA.

Ojciec Fidela Castro całe życie ciężko i uczciwie pracował jako plantator trzciny cukrowej, a mimo tego NIE BYŁ W STANIE zapewnić rodzinie minimum socjalnego! (Fidel Castro w czasach szkolnych nie raz cierpiał głód).

Jako student, Fidel Castro zobaczył skalę zbrodniczego bezprawia uprawianego pod protektoratem USA przez kubańskich oligarchów, oraz skalę zdeprawowania reżymowych urzędników.

Zaś jako startujący z dorosłe życie prawnik Fidel castro zrozumiał, że zarobić na utrzymanie może WYŁACZNIE reprezentując brudne i nieludzkie interesy pospolitych kanalii. Pod rządami będących pod mecenatem USA dyktatur, ludzie uczciwi na Kubie szybko staczali się w nędzę, a nędzarzy nie było stać na wynajmowanie prawników, aby ich bronili w skorumpowanych sądach.

Zatem Fidel Castro szybko zrozumiał tę „oczywistą oczywistość”, iż albo ludzie uczciwi obalą dyktaturę zdeprawowanych kanalii pokroju Batisty, albo siepacze tychże kanalii ludzi uczciwych sterroryzują i podporządkują bezwzględnemu wyzyskowi.

Jeszcze przejmując władzę na Kubie, Fidel Castro nie był zwolennikiem leninowskich rozwiązań społecznych, mało tego był osobą wierzącą, o czym świadczył noszony na szyi medalik z podobizną Matki Boskiej!

Leninowskim komunistą Fidel Castro został DOPIERO wówczas, kiedy dowiedziawszy się o skali podjętych przez rząd USA działań, mających go zgładzić i kiedy został tymi działaniami zawierzyć los Rewolucji Kubańskiej ówczesnemu przywódcy ZSRR, Nikicie Chruszczowowi, (rodowitemu Ukraińcowi).

Nam Europejczykom, trudno jest zaakceptować metody rządzenia obrane przez Fidela Castro, ale przecież Fidel Castro rządził na Kubie, w zupełnie innych warunkach społecznych niż te, jakie ukształtowały się na obszarze Europy zachodniej, czy Środkowej. Europa miała za sobą kilka fal rewolucyjnych, które nie tylko zmiotły z politycznego topu wyalienowaną i trwoniącą na zbytki pracę swoich poddanych, arystokrację, ale przede wszystkim trwale zaimplementowały mechanizmy demokracji, jako narzędzi rządzenia narodami.

Ale w Ameryce Środkowej ani takich rewolucji nie wzniecono ani zrębów demokracji nie zaimplementowano!

Kraje z tego obszaru dopiero co pozbyły się kolonialnego jarzma, a nie mając demokratycznych organów władzy, szybko wpadały w sidła imperialnej polityki USA i bardzo łatwo pozwalały wszelkiego autoramentu zbrodniarzom sięgać po władzę absolutną. W zasadzie przyszłym dyktatorom WYSTARCZAŁO, obok obligatoryjnej milczącej zgody CIA, poparcie kilku kluczowych w danym państwie garnizonów, w tym garnizonu stołecznego, aby „utorować sobie bagnetami” wybór na lidera obejmującej właśnie władzę soldateski. A potem wystarczyło konsekwentnie terroryzować te środowiska, którym się rządy wojskowych dyktatorów nie podobały.

W kulturze latynoskiej przemoc w sprawowaniu rządów jest czymś normalnym i powszechnie akceptowanym.

Mało tego, KAŻDY latynoski przywódca, czy to gangu, czy partii, czy państwa, jeśli nie udowodni tego, że nie cofnie się przed brutalnymi działaniami wobec swoich wrogów, zbyt długo sobie nie tylko nie porządzi, ale nawet nie pożyje! Ot, taki miejscowy, odziedziczony po Majach, Aztekach i Toltekach, obyczaj i basta!

A Fidel Castro był wręcz wzorcem latynoskiego macho. Przystojny, elokwentny, jak trzeba bezwzględny i brutalny, jak trzeba ujmujący erudyta, potrafiący zawrócić w głowie każdej kobiecie, jeśli tylko zechce. Mało tego, w przeciwieństwie do innej ikony kubańskiej rewolucji, Ernesto „Che” Guevary, Fidel Castro nie był tak pryncypialnym w unicestwianiu wrogów, zwykle poprzestawał na egzekucji jedynie powszechnie znienawidzonych siepaczy przednich dyktatorów Kuby, mających na sumieniu wiele pomordowanych kontestatorów feudalnych dyktatur na Kubie.

Dlatego bywało nierzadko, że dezerterowały i przystępowały do partyzantki Castro całe kompanie wojsk dyktatora Batisty. A im bardziej okrutnie sobie poczynał dyktator Fulencio Batista i jego okrutni siepacze, tym większe poparcie zyskiwała partyzantka, na czele której stał Fidel Castro. i niektórzy z jego licznego rodzeństwa.

Tak więc entuzjazm mieszkańców Hawany i praktycznie całej Kuby, kiedy to siły porządkowe znienawidzonego, zdeprawowanego i do cna skorumpowanego dyktatora oraz jego zbrodniczej kliki, zastąpiła końcem 1959 roku milicja rekrutująca się z partyzantki Castro, nie był udawany, tylko szczery.

Jednak „Jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził”, nieprawdaż?

Na Kubie świetnie prosperował układ mafijny, mający swoje korzenie na terenie USA.

Powód takiego stanu rzeczy był prozaiczny:

To czego nie było wolno robić na terenie USA, wolno było do woli uprawiać na Kubie!

Przede wszystkim oddawać się hazardowi, zabawiać się z prostytutkami oraz narkotyzować się. Z obszaru USA kultowe saloony, z gotowymi umilać, za niewielką opłatą, „panienkami” zniknęły wraz z prohibicyjną i nie wróciły po jej zniesieniu. Za samo przebywanie w towarzystwie prostytutki można NAWET DZIŚ mieć w niektórych stanach USA poważne problemy, a co dopiero w USA, w połowie XX wieku, kiedy to za gorszące i niemoralne uważano ...koncerty Elvisa Presleya, bo zgorszenie budziło jego ...kołysanie biodrami, (uznane przez tamtejszych bigotów za zachowanie obsceniczne), oglądanie paradujących w kabaretkach, i nader skąpej bieliźnie scenicznej, dziewczyn, budziło nie tylko zgorszenie, ale wręcz powodował sankcje karne. Oczywiście na terenie USA, bo na Kubie było standardem w każdym szanującym się lokalu.

Na obszarze USA uprawiane hazardu, poza grą na giełdzie, było obwarowane ostrymi restrykcjami. W zasadzie wolno było obstawić wynik tylko tych zawodów, których się było widzem, lub uczestnikiem i tylko na licencjonowanych obiektach. Nie wolno było uprawiać gir hazardowych w miejscach publicznych, więc istniał ogromny rynek podziemny zakładów bukmacherskich, oczywiście kontrolowany przez struktury mafijne.

Jeśli więc który z mieszkańców USA chciał się pod koniec lat 50 XX w. swobodnie zabawić w nocnym klubie i przy okazji zaszaleć w kasynie, ten udawał się na Kubę, by tam oddawać się iście hedonistycznym rozrywkom. Bo tam gdzie dziś pysznią się wyuzdane świątynie hedonizmu, czyli w Las Vegas, lub leżących na terenach rezerwatów „enklaw grzechu”, była albo dzika preria, albo pustynia.

Ktoś wreszcie sobie uświadomił, jak ogromne kapitały wypływają z obszaru podatkowego USA na Kubę, a także jak wielkie kapitały trafiają do nielegalnych bukmacherów, zasilając kapitał struktur mafijnych. Mało tego, niektóre klany mafijne postanowiły doprowadzić do sytuacji, w której nie będą musiały tracić nawet połowy zysków z hazardu na procedurę „prania pieniędzy”, (W owym czasie powszechnie do tego celu służyły zawyżające swoje dochody dla potrzeb fiskusa pralnie, stąd nazwa procederu). W tym celu zainwestowano ogromne kapitały na zbudowanie czegoś podobnego do kubańskiej Hawany na pustynnych pustkowiach wokół Las Vegas.

Więc jeśli jako „stolica grzechu”, miało rozkwitnąć Las Vegas, musiała umrzeć na tej niwie Hawana, a do tego potrzebny był ktoś taki, jak ...Fidel Castro!

Na to, że Fidel Castro, (jak i Ernesto „Che” Guevara), był początkowo przynajmniej współpracownikami CIA, wskazuję to, że PRZEŻYŁ więzienie reżimu Batisty.

Nie można więc wykluczyć, że otrzymał tajną misję, obalenia powszechnie znienawidzonej dyktatury Fulencjo Batisty, a obaliwszy reżim dyktatora, doprowadzić do zamknięcia kasyn i domów publicznych, którymi było usiane wybrzeże wyspy. Ale feudalne stosunki w kubańskiej gospodarce miały pozostać, wszak śmietankę z eksportu kubańskiego cukru i kubańskich cygar, oraz eksploracji kubańskich bogactw naturalnych, mieli nadal spijać wyzyskiwacze made in USA, zamknięte miały zostać TYLKO kasyna, a ogromny seksbiznes stopniowo wygaszony.

I TU NASTĄPIŁ KONFLIKT INTERESÓW!

Fidel Castro bezdyskusyjnie był kubańskim patriotą, doskonale pamiętającym biedę swoich rodziców i własne niedostatki. Celem jego życiowej misji było przede wszystkim uwolnienie narodu kubańskiego od bezpardonowego wyzysku ze strony neoimperialnych USA. Pierwsze, czego po przejęciu władzy zakazał Fidel Castro, to ...prostytucji, upatrując i słusznie, w tym procederze narzędzia deprawującego społeczeństwo.

Jest udokumentowanym faktem, że wkrótce po przejęciu władzy, Fidel Castro poprosił rząd USA o materialną pomoc dla Kuby, aby na niej zbudować zręby demokracji i sprawiedliwego porządku społecznego takiego, w którym ludzie ciężko pracujący, będą mogli godnie żyć z owoców swojej pracy.

Odpowiedzią były sankcje ekonomiczne, wroga propaganda, oraz taśmowo organizowane zamachy na swoje życie, których kulminacja była wspierana przez CIA „inwazja w Zatoce Świń”.

Jedynym sposobem aby przetrwać ten skoordynowany atak na niezależną od wyzyskiwaczy z USA Kubę, było związanie się z wrogiem USA, czyli ZSRR. Jakby nie dywagować, to była per saldo dobra decyzja, czego dowodem niech będzie porównanie poziomu życia ludności Kuby, z tym, co oferuje swoim obywatelom niedalekie Haiti.

Może i na Kubie poziom życia przeciętnych obywateli nie powala poziomem, ale też trudno na Kubie spotkać osoby głodujące, czy pozbawione możliwości nauki dzieci, wałęsające się po ulicach i tworzące młodociane gangi. Zapóźnienie cywilizacyjne jest wynikiem wręcz drakońskich sankcji, jakie nałożyły na Kubę nie tylko USA, ale WSZYSTKIE zależne politycznie od USA państwa z całego świata.

Poziom opieki zdrowotnej dostępnej dla KAŻDEGO Kubańczyka, JEST WYŻSZY od tego, co oferuje Polakom polski system opieki zdrowotnej, podobnie jak nie ma barier przy dostępie do edukacji.

Sumując, Fidel Castro to JEDYNY przywódca, który nie tylko przez blisko 60 lat skutecznie stawił odpór amerykańskiemu imperializmowi, ale WRĘCZ OSMIESZYŁ kolejnych prezydentów USA, bezsilnie próbujących najpierw zgładzić krnąbrnego rewolucjonistę, a potem choć trochę osłabić jego autorytet wśród Kubańczyków.

Fidela Castro próbowano zastrzelić, otruć, wysadzić, a nawet zwerbowano do tego celu jego kochankę, która jednak zamiast podać truciznę kochankowi, spuściła ją z wodą w sedesie. Aby go zgładzić, opłacono usługi mafii, która wraz z rewolucją straciła lukratywne dochody z kasyn, narkotyków i prostytucji. Próbowano spryskać mu brodę specyfikiem mającym spowodować jej wypadnięcie, bo uznano, że El Comendante bez brody straci poparcie Pospólstwa. Próbowano nawet spryskać mu buty cuchnącą miksturą, aby roztaczany przez nie odór spowodował tych, którzy z nim obcowali na tyle blisko, aby smród z butów spowodował odrazę i tym samym osłabił uwielbienie dla Castro.

Fidel Castro jednak przetrwał wszystko, nawet upadek swojego opiekuna, czyli ZSRR. Mimo wzmożonych wysiłków, po 1990 roku nie odnotowano wzrostu antyrewolucyjnych nastrojów

My, Polacy, śmiejemy się z często powtarzanego sloganu: „Socjalizm albo śmierć”!

Jednak w warunkach, w jakich prosperuje państwo Kuba, mające w bezpośredniej bliskości agresywne supermocarstwo, mające oskomę na położenie swojej kaprawej łapy na wszystko to, co na Kubie ma jakakolwiek wartość, to zawołania nabiera realnych wymiarów! Na Kubie rezygnacja z socjalizmu oznacza ponowne upodlenie narodu, i sprowadzenie Kuby do poziomu Haiti.

My, durni Polacy, śmiejemy się, kiedy Kubańczycy chwalą się tym, że mają co jeść, gdzie mieszkać i za co wykształcić swoje dzieci, z dumą szpanując szrotem zwiezionym z całej Europy Zachodniej, czy trwoniąc czas przed ogromnymi ekranami telewizyjnymi, zapodający bezwartościowy chłam na kilkudziesięciu kanałach w jakości HD.

PRZESTANIEMY SIE ŚMIAĆ, kiedy dostaniemy na stare lata emeryturę, za którą będziemy sobie mogli wreszcie kupić broń, aby mieć z czego sobie sobie palnąć w pozbawiona rozumu głowę, bo na przeżycie jej nie starczy.

To prawda, kilka milionów Kubańczyków uciekło przed reżimem Castro, z czego większość żyje na pobliskiej Florydzie. Dzielnica kubańska w Miami, zwana „Mała Hawaną”, to obok dzielnicy Haitańczyków, najbardziej niebezpieczna dzielnica tego miasta, opanowana przez mafijne układy uliczne gangi i handlarzy narkotyków. Tego w Hawanie, mimo ponoć nędzy, uświadczyć trudno.

Co do okazania było. Amen.

Zorro

 

el.Zorro
O mnie el.Zorro

Wiem, że nic nie wiem, ale to więcej, niż wykładają na uniwersytetach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka